~ Zamówienie dla Anonima ~
PIKNIK
Rating: PG-13
Rodzaj: fluff
Pairing: SeKai [Sehun x Kai]
Ilość: 5 300
POV: Sehun
Wparowałem do dormu cały rozradowany,
pędem poleciałem do kuchni, po drodze zahaczając o salon, w którym był jedynie
Suho z D.O. oglądający jakąś telenowelę w TV. Uspokoiłem rytm bicia serca i już
spokojniej dotarłem do swojego celu. Podszedłem do stołu, na którym stał kosz
piknikowy, uprzednio przygotowany w połowie przez siebie samego jak i z pomocą
Ummy. Wstałem wcześnie rano i poprosiłem Kyungsoo by ten nauczył mnie robić
jakieś podstawowe dania. Cóż… powiedzmy, że na kucharza to mam marne szanse.
Jakakolwiek próba zrobienia dania wymagającego odrobiny umiejętności kończyła
się na suficie, podłodze lub małym pożarem na palniku.
Szczęśliwie udało się jednak upiec pizzę i pięknie
ją zapakować tak by jeszcze nie miała prawa wystygnąć, przyrządzić sałatkę
arbuzowo-brzoskwiniową, naleśniki z truskawkami i różnego rodzaju słodycze
kupione w pobliskim sklepie wśród których były kwaśne żelki – ulubione Jongina.
Właśnie – Jongin. Dla niego się tak starałem. Ten
dzień planowałem z dwutygodniowym wyprzedzeniem. Przez ostatnie parę dni nie
spałem dobrze, a można nawet rzecz, że nie spałem wcale. Zamartwiałem się jak
to wszystko się potoczy, czy chłopak odwzajemni moje uczucia, czy mnie
odepchnie i nie będzie chciał mieć ze mną więcej do czynienia? Chociaż i tak
nie miałby wyjścia na fanmeetingach, koncertach czy występach. Ale na osobności
nie miałby chęci pewnie ze mną przebywać. Gardziłby mną, dokuczałby, a co
gorsza… Nie, nie chciałem nawet o tym myśleć.
- Annyeong Sehun-ah! O czym tak rozmyślasz? –
Zawołał rozradowany Baekhyun, patrząc na mnie zmartwionym wzrokiem.
- A..ah. O tym czym się uda. – Mruknąłem cicho i
raz jeszcze zajrzałem do gotowego kosza, sprawdzając czy oby wszystko na pewno
w nim jest, włącznie z kocem.
- Yah! Nie martw się! Wszystko się uda, fajnie to
zaplanowałeś! Nie może się nie udać. – Poczułem jego wypielęgnowaną dłoń na
swym ramieniu, czując, że chce dodać mi otuchy.
- Właśnie, właśnie. Nie może się nie udać. Nie ma
w ogóle takie słowa. – Rzekł Chanyeol wchodzący do kuchni z jakby lekko
naćpanym uśmiechem na buzi. – Poza tym chyba jesteście na dobrej drodze skoro o
pierwszej w nocy słychać z waszego pokoju jakieś podejrzliwe jęki. –
Wyszczerzył się do mnie, na co moje policzki spłonęły żywym ogniem.
- Mgfbhcdw… - Zakryłem buzię dłońmi i spojrzałem
zawstydzony w podłogę, chcąc zapaść się w miarę możliwości pod ziemię.
- Hę? Czy my o czymś nie wiemy? – Zapytał z
ciekawością przekraczający próg Suho, a za nim czający się Kyungsoo.
- No bo zawsze jak wstaję w nocy do łazienki i
przechodzę koło pokoju Jongina i Sehuna to słychać odgłosy jakby się… -
Dopadłem go w ostatniej chwili i zasłoniłem mu buzię ręką, drugą zaś dźgając go
boleśnie w żebro.
- To Jongin po prostu wydaje z siebie dziwne
odgłosy. Od czasu do czasu śnią mu się dziwne rzeczy…
- Sehun-ah, wszyscy dobrze wiemy, że dziwne
dźwięki przez sen wydaje Luhan, ewentualnie Baekhyun, ale ten to tylko przed
zaśnięciem. – Stwierdził dotąd milczący Kyungsoo.
- Agrh! Czy ja jestem na jakiejś głupiej
spowiedzi, że mam wam się tłumaczyć?! Idę stąd, bo zaraz na własną randkę się
spóźnię! – Jęknąłem, chwytając kosz i szybkim krokiem próbując wydostać się z
tego domu wariatów.
- Ekhm… Sehun-ah… - Odwróciłem się na dźwięk głosu
Szczeniaczka EXO-K i już chciałem coś powiedzieć, lecz ten kontynuował. –
Pójdziesz tam w spoconym stroju po treningu?
- M…Mwo? – Spojrzałem na niego zbity z tropu, po
chwili jednak patrząc na siebie i swój strój w lustrze. Pacnąłem się ręką w
czoło, zostawiając na przedpokoju kosz i czym prędzej popędziłem do pokoju po
świeże ciuchy oraz do łazienki po zimny prysznic. Ubrałem białą koszulę,
niebieskie krótkie spodenki i białe mokasyny. Poprawiłem blond czuprynę, umyłem
zęby i udałem się do wyjścia.
Nad rzekę Han dotarłem 40 minut później.
Przyszykowałem wszystko tak by wyszło perfekcyjne o ile to możliwe. Na
wzniesieniu rozłożyłem koc, a kosz z jedzeniem i picie postawiłem kącie koca. Spojrzałem
na zegarek i niecierpliwie czekałem na partnera.
Jakiś czas później...
-
Sehun-ah! Sehun-ah! Obudź się! – otworzyłem gwałtownie oczy i zamrugałem parę
razy. Nade mną nachylał się roześmiany Jongin. Dosłownie brakowało paru
centymetrów by nasze usta się zetknęły i bym mógł poczuć miękkość jego warg i
ich smak.
-
Co się stało? – Podniosłem się, gdy tylko chłopak odsunął się, siadając na
swoich piętach.
-
Zasnąłeś. W sumie to aż szkoda mi było Cię budzić. Wiesz jaki jesteś rozkoszny?
– Zaśmiał się, a na moich policzkach pojawiły się niechciane rumieńce.
-
Zasnąłem? Którą mamy godzinę? – Wyjąłem z kieszeni szortów telefon, a widząc
która jest godzina, aż zrzedła mi mina. – Nie, nie, nie! – Zacząłem trząść
głową i powtarzać jedno słowo jak mantrę. – To nie tak miało być, to nie tak
miało być. – Skierowałem swój wzrok na kosz z nadzieją, że jeszcze choć połowa
planu się uda, lecz widząc jego zawartość, a raczej jej brak, wpadłem w panikę.
Poczułem
na ramieniu ciepłą dłoń, bardzo dobrze mi znaną i odwróciłem się w kierunku jej
właściciela ze spuszczoną głową.
-
Cóż.. wątpię byś Ty sam to wszystko zjadł cokolwiek tam było, więc stawiam, że
to wina szopów. – Czułem jego ręce na swojej buzi, gdy podnosił ją w górę.
-
Szopów? O czym Ty mówisz? To nie tak miało być.. – Jęknąłem w momencie, gdy
Jongin odwrócił mnie w kierunku pobliskich krzaków, w których szopy urządziły
sobie ucztę z dań, które przygotowałem dla chłopaka. – Co.. – Już chciałem
wyrwać w ich kierunku, ale ponownie powstrzymała mnie ciepła dłoń, chwytając za
nadgarstek.
-
Nie żartuj Sehun-ah. Naprawdę chcesz bić się ze zwierzętami? – Odgarnął mi
kosmyk włosów z oczu i spojrzał głęboko w czeluści źrenic.
-
Czemu nie?! Zniszczyły to, co zaplanowałem! Już nie zdążę.. – zrezygnowany
mówiłem takim głosem, czując że jestem bliski łez.
-
Cokolwiek zaplanowałeś – dziękuję. Jeszcze nikt się dla mnie tyle nie postarał,
nie zrobił samodzielnie jedzenia i nie przygotował wspaniałego wieczoru.
Dziękuję. Dziękuję, że pamiętałeś o naszym wspólnym roku bycia ze sobą.. – I
nie czekając na żadną wypowiedź, zbliżył się do mnie, kładąc swoje ręce na
mojej talii i składając czuły pocałunek na moich wargach. W momencie zetknięcia
się naszych warg, usłyszeliśmy potężne huki, które okazały się być
fajerwerkami.
A jednak się udało..