sobota, 27 kwietnia 2013


ONLY FRIEND?




Rating: PG-13
Rodzaj: fluff, one-shot
Pairing: KrisYeol [Kris x Chanyeol]
Uwagi: A/U [nie są zespołem]
Ilość: 7 449
Ostrzeżenia: brak
POV: Chanyeol

- Wróciłeeeeem! – Wparowałem do mieszkania Krisa niczym burza, zdejmując buty i rzucając plecak na podłogę. Ruszyłem w poszukiwaniu chłopaka, który jak się okazało był na balkonie. Podszedłem cicho do niego i objąłem go od tyłu, ręce splatając na jego brzuchu. Tamten gwałtownie wyrwał się z rozmyślań i wystraszony obrócił w moim kierunku. Zaśmiałem się na ten widok i pocałowałem go lekko w policzek. – Coś taki zamyślony? – Spojrzałem na niego z zaciekawieniem, a w moich oczach ukazały się małe iskierki radości.
- Proszę Cię Chan, nie strasz mnie tak więcej, bo zejdę na zawał! – zawołał starszy i objął mnie natychmiast ramieniem.
- Myślałem, że słyszałeś jak wchodziłem. Wiesz, że nie potrafię cicho zamykać drzwi.. – Przyjrzałem się jego profilowi i uśmiechnąłem delikatnie na widok lekko zaczerwienionych policzków chłopaka. – Powiesz mi o czym myślałeś, że się tak rumienisz? – Wyszczerzyłem się, ukazując rządek białych zębów. Na moje słowa, Kris jeszcze bardziej poczerwieniał, puścił mnie i wszedł z powrotem do pomieszczenia. Pokręciłem głową z rozbawieniem i również wkroczyłem do środka.
Rozejrzałem się ponownie za Hyungiem. Zawsze gdy nie patrzyłem, ten gdzieś znikał. Ledwo zdążyłem mrugnąć, a tego już nie było. Szukać nie musiałem dokąd Kris się udał, ponieważ z kuchni dobiegł do mych uszu hałas uderzanych o siebie naczyń. Wesołym krokiem podążyłem za dźwiękiem dochodzącym z drugiego pomieszczenia. Gdy tylko wszedłem, moim oczom ukazał się ukochany z tarką w jednej ręce i serem w drugiej. Podszedłem do kuchenki i zajrzałem do garnka. W jednym był sos, a w drugim gotowały się kluski. Obejrzałem się przez ramię, sprawdzając czy chłopak wciąż jest zajęty ścieraniem sera. Kącik moich ust wygiął się w diabelskim uśmiechu, podniosłem pokrywkę od garnka z sosem i umoczyłem palec wskazujący w gęstej, czerwonej substancji. Wziąłem odrobinę na palec i wsadziłem go do swych ust, oblizując dokładnie. Przymknąłem oczy rozkoszując się cudownym smakiem pomidorów i przypraw. Sos do spaghetti był jedyną rzeczą, która Krisowi wychodziła perfekcyjnie. Miał swój własny przepis, ale nigdy nie chciał zdradzić co się w nim znajduje. Z opowiadań słyszałem jedynie, że nauczył się robić sos od babci. Gdy był młodszy, podpatrywał ją i mamę jak gotowały. Chcąc spróbować swych sił w dziedzinie gotowania, poprosił babcię by nauczyła go robić sos do spaghetti, tłumacząc, że musi zaskoczyć swoją przyszłą miłość.
Zajęty rozmyślaniem, nie zauważyłem jak chłopak podszedł bliżej. Dopiero gdy poczułem ciepły oddech na karku oraz dłoń na swoim biodrze, otworzyłem gwałtownie oczy i odwróciłem się przodem do osobnika.
- Znów podkradasz mój cenny sos. Zostawiłbyś trochę na makaron. – Zaśmiał się głębokim głosem, a wzdłuż mojego kręgosłupa przebiegł przyjemny dreszcz. Uwielbiałem jego głos, a w szczególności wtedy, kiedy się śmiał. Był tak przyjemny, jednocześnie kojący, że mogłem go słuchać godzinami. – Halooo.. Ziemia do Channiego. Nie śpij, bo Cię ukradną. – Znów się zaśmiał. Tak samo jak poprzednio. Wzdrygnąłem się niezauważalnie i z trudem przełknąłem ślinę. Jakoś nagle zrobiło mi się przyjemnie ciepło, w brzuszku poczułem delikatne motyle, a policzki niebezpiecznie zapiekły, co mogło oznaczać, że się zarumieniłem. Aigoo.. jak ja nie cierpiałem stanu zawstydzenia. To było takie.. krępujące. Zagryzłem lekko swoją dolną wargę i spojrzałem wpierw w oczy ukochanego, a następnie na jego wargi, uświadamiając sobie, że o czymś zapomnieliśmy.
- Hyung. Wróciłem do domu, a Ty mnie nie przywitałeś jak zawsze.. – Szepnąłem z pretensją w głosie i posmutniałem. Obserwowałem uważnie mimikę starszego, który roześmiał się wesoło na widok mojej miny. Nie musiał pytać o co mi chodzi, ponieważ chwilę później poczułem jego ciepłe wargi na swoich. Wydałem z siebie pomruk zadowolenia i zawiesiłem swoje ręce na szyi Fana. Nie lubiłem pozostawać bierny, dlatego gdy wyczułem odpowiedni moment, sam zacząłem oddawać pocałunki. Całowaliśmy się nieśpiesznie, leniwie oraz czule. Żadnego pożądania. Sama miłość i lenistwo. Było mi tak dobrze w jego ramionach, że nie chciałem się praktycznie odsunąć od niego, nawet na milimetr. Czułem bijącą od niego harmonię, spokój i ciepło. Gdybym mógł, zostałbym w tej pozycji na zawsze, ale wszystko nie trwa wiecznie. Odsunęliśmy się od siebie, ale nie wypuszczaliśmy z objęć. Nawet jak woda od makaronu zaczęła kipieć. Patrzyliśmy sobie w oczy, uśmiechając się jak dwa ostatnie debile. Chcieliśmy wiecznie tak trwać, ale woda na gazie miała całkiem inne plany. Odsunąłem się od ukochanego niechętnie i oparłem się o blat.
- Pomóc Ci w czymś? – Spytałem zachrypniętym głosem. Chrząknąłem, chcąc by powrócił mój normalny głos.
- Nie, nie trzeba. Idź do salonu. Zaraz przyjdę. – Puścił mi oczko i wygonił szybko z kuchni. Westchnąłem z rezygnacją i powlokłem nogami we wspomnianym wcześniej kierunku. Usadowiłem się przy niskim stoliku, na poduszce. Chwyciłem pilota i włączyłem TV. Przełączyłem na kanał muzyczny, gdzie leciało akurat TVXQ! – Catch me. Czekając na chłopaka, zacząłem naśladować ruchy taneczne duetu i nucić pod nosem partie, które znałem na pamięć.
- No, no, no. Nie wiedziałem, że jesteś taki zdolny. Może pójdź na jakiś casting? Z tańcem może się nie dostaniesz, ale z rapem to na pewno przejdzie. – Powiedział Kris i postawił na środku stolika jeden talerz z parującym daniem. Obserwowałem każdy jego ruch; wyciągnięcie z barku wina ,,Dom Perignon”, powrót do kuchni po kieliszki, usadowienie się po drugiej stronie stolika i otworzenie trunku, po czym rozlanie go do kieliszków.
- Wcale lepszy w tańcu nie jesteś. Ja przynajmniej potrafię coś solo zatańczyć i mi to nawet wyjdzie, a Ty tańczysz jakby Ci ktoś na odcisk nadepnął. – Wysunąłem zadziornie język w jego kierunku i roześmiałem się wesoło, jednocześnie głośno. Temat tańca był dla Hyunga drażliwy. Sam wiedział, że nie potrafił tańczyć i wolał się z tym ukrywać. Niestety, pewnym cudownym fartem odkryłem jego mroczną tajemnicę.. całkiem przypadkowo.
- Dobra, dobra. Zakończmy temat i jedzmy zanim wystygnie. – Poczochrał mnie po głowie i złożył ręce jak do modlitwy. Powtórzyłem za nim gest, trzymając jednocześnie pałeczki metalowe.
- Zjem ze smakiem. – Powiedzieliśmy w tym samym momencie i na naszych buziach pojawił się banan.
Nawinąłem trochę makaronu z sosem i serem na pałeczki, i podsunąłem chłopakowi pod nos. Ten wziął od razu i również mnie nakarmił. Jedliśmy w ciszy, przerywanej jedynie melodią z telewizji. Obaj byliśmy wpatrzeni w ekran, że nie zauważyliśmy jak uchwyciliśmy tą samą nić makaronu. Dopiero gdy poczuliśmy lekki ‘opór’, spojrzeliśmy na siebie i złączyliśmy nasze wargi w słodko-kwaśnym pocałunku. Odgryzłem swoją część kluski i wciągnąłem ją, gryząc i połykając na końcu.
- Smaczne.. – Oblizałem kusząco dolną wargę, jednocześnie patrząc na starszego. Wpatrywał się w moje usta jakby chciał jeszcze więcej bliskości. Nie wiem czemu, ale zawstydziłem się, co skutkowało tym, że zasłoniłem swoje usta i spojrzałem gdzieś w bok, odzywając się cicho. – Nie patrz się tak. To krępujące.
- Jestem Twoim ukochanym, więc mam prawo robić co mi się żywnie podoba. – Uśmiechnął się, wziął do ręki kieliszek z winem i czekał, aż zrobię to samo. Wykonałem identyczny gest, stuknąłem swój kieliszek z jego i duszkiem wypiłem jego zawartość. Odstawiłem szkło z powrotem na stolik i kontynuowałem jedzenie, co jakiś czas wciąż popijając lub odnajdując wargi Hyunga.
Po niedługim czasie skończyliśmy jeść i teraz najedzeni oraz szczęśliwi oglądaliśmy program Hello Baby z udziałem naszego przyjaciela z czasów licealnych – Minho. Spełnił swoje marzenia i trafił do jednego z najsławniejszych zespołów na całym świecie – SHINee.
Kris oparł się plecami o sofę, a ja ulokowałem się między jego nogami, plecami opierając się o tors chłopaka. Fan przykrył nas kocem, po czym wsunął swoje ręce po koc i splótł je na moim brzuchu razem z moimi dłońmi. Wyszczerzyłem się sam do siebie i zacząłem bawić się jego palcami, które co chwila mi umykały i drażniły mój brzuszek, delikatnie go dźgając. Wierciłem się byleby tylko powstrzymać się od śmiechu.
Po paru godzinach oglądania i dopijania wina, spojrzałem na zegarek, który ukazywał dwudziestą drugą. Ziewnąłem, zakrywając usta ręką.
- Chodźmy już spać. Widzę, że zmęczony jesteś. – Słyszałem w jego głosie, że się uśmiecha. Czułem lekkie drżenie jego klatki piersiowej, co znaczyło, że był rozbawiony. Ziewnąłem raz jeszcze i wygodniej wtuliłem się w tors starszego. YiFan poprawił koc, podłożył sobie pod plecy poduszkę, by było mu wygodniej, ucałował mnie w głowę i wyszeptał cicho słowa, które rzadko padały z jego strony:
- Kocham Cię Channie.
Zrobiło mi się ciepło na sercu, na wargach pojawił się delikatny uśmiech, lecz nie zdążyłem odpowiedzieć, gdyż zmorzył mnie sen.

KONIEC

niedziela, 14 kwietnia 2013



DLA CHCĄCEGO NIC TRUDNEGO

Rating : NC-17
Pairing : SuLay
Rodzaj : one-shot, fluff, smut, yaoi
Ostrzeżenia : brak
Opis : Lay stara się od roku o względy lidera EXO K, lecz ten jakby tego nie zauważa. Traktuje go jak kolegę z zespołu, od czasu do czasu zrobi z nim fanserwis jak mu rozkaże wytwórnia, gdy EXO jest w całości. Chińczyk w pewnym momencie nie wytrzymuje i postanawia spróbować inaczej załatwić sprawę, by wyrazić swoje uczucia. Okazja szybko się nadarza..
Ilość : 16 308
POV : Lay

 Lot samolotem niemiłosiernie się dłużył. Siedzieliśmy w nim dopiero godzinę, a myślałem już, że minęła wieczność. Miałem plan wobec naszego kochanego lidera EXO K i tym razem chciałem, by wszystko poszło zgodnie z planem. Jeśli nie wyjdzie to się chyba pochoruję. Jak to mawiają : ,, Dla chcącego nic trudnego ‘’. Wcześniej, w naszym chińskim dormie poprosiłem Luhana, by porozmawiał z Sehun’em o zamianie pokoi. Rozgadali się i Hunnie potwierdził, że z wielką chęcią zamieni się, byle by już nie być z Suho w pokoju. Jak tylko nasza szóstka przylatuje to Luhan i Sehun chcą być zawsze razem w pokoju, odseparować się od rutynowych współlokatorów. Uśmiechnąłem się na samo wspomnienie, wsadziłem słuchawki w uszy, przymknąłem oczy i zacząłem odliczać czas do końca podróży. Chwilę później zmorzył mnie sen.
Obudził mnie głos stewardessy oznajmiający, że za piętnaście minut lądujemy. Przetarłem zaspane oczy i ‘wyjrzałem’ za okienko samolotu. Schodziliśmy pod chmury, które ukazały Seul pogrążone we śnie. Samolot schodził coraz niżej. Gdyby ktoś wytężył spojrzenie mógłby zobaczyć parę samotnie mknących samochodów, spieszących się do pracy lub do domu, do swych rodzin. W końcu ujrzałem płytę lotniska. Stewardessa ponownie się odezwała, wspominając o podniesieniu foteli do pionu oraz zapięciu pasów. Spełniłem jej prośbę, wyłączyłem iPada i wróciłem do spoglądania na miasto. Odliczałem sekundy do poczucia jak podwozie styka się z płytą lotniska. Nie zdążyłem doliczyć do dwóch, a już jechaliśmy po właściwym pasie. Czułem jak zostaję ‘wbity’ w fotel przez siłę hamowania. Po kolejnych piętnastu minutach podziękowaliśmy załodze za bezpieczną podróż i udaliśmy się po nasze bagaże. Szukanie odpowiedniego terminala nie zajęło nam długo. Od razu jak schwytaliśmy nasze zguby, ruszyliśmy żwawym krokiem w kierunku wyjścia. Ledwo wyszliśmy na dwór, a już otoczył nas wianuszek fanów. Spojrzałem na godzinę – 4.00 – no nie wierzę. Chciało im się wstać tak wcześnie? Nie mogli sobie odpuścić? No dobra. Nie to bym miał im za złe, ale jednak czasami stawało się to męczące. Byli niczym paparazzi chodzący za Tobą krok w krok, muszący uwiecznić każdy gest, który wykonujesz w obecnej chwili. Westchnąłem cicho i myślałem tylko o tym, by jak najszybciej znaleźć się w samochodzie, a później w domu EXO. Tak, domu. W dormie przebywaliśmy jak było pół zespołu, a jeśli byliśmy w całości to przenosili nas do domu.
Po czterdziesto minutowej jeździe i próbie zgubienia zagorzałych fanek, które wynajęły taksówki i nas śledziły, dojechaliśmy bezpiecznie, bez obserwatorów do miejsca zamieszkania. Wyjęliśmy bagaże, pożegnaliśmy się z managerem i poszliśmy do środka. Przywitali nas pozostali śmiejąc się, przytulając, czyli jednym słowem witając się z nami ciepło. Przytuliłem wszystkich, by lidera zostawić sobie na koniec. Podszedłem do niego powoli, obejrzałem się czy przypadkiem nikt nie widzi, po czym objąłem go w pasie i przytuliłem mocno do siebie. Odwzajemnił uścisk, ale lekki. Taki jakim obdarowuje każdego. Zmarszczyłem brwi i szepnąłem mu cicho na ucho ,, Hyuuuuuung ~ ‘’, owiewając przy okazji jego szyję ciepłym oddechem. Czułem jak przez jego ciało przebiegają dreszcze. Na moich ustach pojawił się przebiegły uśmieszek. Już chciałem zrobić coś więcej, ale usłyszałem nawoływania z salonu. Odsunąłem się od niego i ruszyłem w owym kierunku, zostawiając go w delikatnym osłupieniu.
Po omówieniu paru spraw, obgadania wszystkiego, rozeszliśmy się do pokoi, by się rozpakować. Poukładałem ubrania na wolnych półkach w szafie, iPada ze słuchawkami odłożyłem na stolik nocny obok łóżka, torby położyłem na szafę i ogarnąłem kosmetyki. Wskoczyłem pod prysznic, by się odświeżyć, założyłem czarną bokserkę, fioletowe rurki i czarne conversy. Wyszedłem z łazienki z ręcznikiem przewieszonym przez ramię, mokrymi włosami, z których wciąż skapywała woda i skierowałem się prosto na swoje łóżko, gdzie chwilę później usadowiłem swoje szanowne cztery litery. Zamknąłem oczy i zacząłem obmyślać swój diabelski plan zdobycia serca Joonmyeona. Wtem poczułem czyjeś ręce na swoich barkach chwytające materiał ręcznika, następnie ową rzecz lądującą na mojej czuprynie i ciepły oddech owiewający moją małżowinę uszną.
- Przeziębisz się, jeśli będziesz dalej tak siedział ..
Otworzyłem gwałtownie oczy. Suho. Był tak blisko. Milimetry dzieliły nasze usta od zetknięcia się w jedność. Nie patrzył w moje oczy. Był skupiony na wycieraniu moich włosów, lecz mówił dalej :
- Chodź na dół. Kyungsoo przygotował śniadanie, potem jedziemy do wytwórni na próbę i wracamy dopiero w nocy. Trzeba przygotować się do upragnionego przez fanów comeback’u.
W końcu skupił swój wzrok na moich oczach. Uśmiechał się delikatnie. Sunąłem spojrzeniem po całej jego buzi, aż zatrzymałem się na wargach. Podniosłem rękę i dotknąłem ich, przejeżdżając kciukiem w tę i we tę. Zastygł w bezruchu, czekając na to co się wydarzy. Uśmiechnąłem się w duchu, po czym przybliżyłem się do niego, nie pozostawiając żadnej przestrzeni między naszymi ustami. Chwyciłem go za podbródek i zacząłem czule muskać jego wargi. Patrzył na mnie z wytrzeszczem – nie wiem czy nie większym od D.O – próbując w tym samym czasie odsunąć się ode mnie. Nie dałem mu tej szansy i puściłem dopiero wtedy, gdy usłyszałem dźwięk przekręcanej gałki w drzwiach. Oblizałem zadziornie swoją dolną wargę i spojrzałem na chłopaka. Upadł na tyłek i tak siedział z ogromnym zdziwieniem na podłodze. Przeniosłem wzrok z niego na osobę stojącą w drzwiach. Ujrzałem w nich Kyungsoo z chochlą i różowym fartuszku, przewiązanym w pasie. Roześmiałem się, gdy ten oznajmił jak gdyby nigdy nic, że jedzenie gotowe i schodzić się, póki jest ciepłe i nietknięte. Skinąłem mu głową, wstałem i podniosłem WCIĄŻ osłupiałego lidera do pionu.
- Wiedz, że to jeszcze nie koniec Hyung ..
Owiałem jego policzek ciepłym oddechem i ruszyłem z bananem na buzi do kuchni. Zjedliśmy w całkiem dobrym czasie, spakowaliśmy się i ruszyliśmy do wytwórni.

PARĘ TYGODNI PÓŹNIEJ – COMEBACK

Po tygodniach ciężkiej harówy, załamań, depresji, wsparciach ze strony bliskich oraz fanów, udało nam się w końcu dotrwać do naszego powrotu. Wszystko było znakomicie przygotowane: my, choreografia, ekipa, scena, bilety rozeszły się nim ktokolwiek zdążył mrugnąć. Byliśmy podekscytowani, tak że chyba żaden z nas nie zmrużył oka w nocy. Chodziliśmy w tę i z powrotem podenerwowani. Każdy na swój własny sposób próbował się lub drugą osobę uspokoić.

Stałem za sceną i przypominałem sobie kroki, gdy w pewnym momencie rozległ się głos mówiący, że za 10 minut rozpoczynamy. Wziąłem parę głębszych oddechów i rozejrzałem się dookoła. Chłopaki gadali ze sobą jak najęci, niektórzy próbowali podejrzeć jak wielką publiczność udało się zgromadzić – i nie mogliśmy wyjść z podziwu jak wiele osób przyszło na nasz koncert. Wszystkie trybuny, miejsca były zajęte. Nie było widać, by cokolwiek pozostało wolne. Trwały ostatnie przygotowania na scenie: reflektory, muzyka, klapy. Zwołali nas do ostatniej przemowy. Dołączyłem do zespołu, uścisnęliśmy się, wysłuchaliśmy dodatkowych porad dotyczących układu tanecznego od choreografów, rad od naszych sunbae i życzeń wzmacniających od naszego Papy SM – Lee Soo Mana. Rozległ się dzwonek oznajmiający rozpoczęcie. Wyciągnęliśmy ręce, krzyknęliśmy ,, HWAITING! ‘’ i ustawiliśmy się szybko na swoich pozycjach. Muzyka zaczęła grać, kurtyna się uniosła, a my wystartowaliśmy wraz z piskiem milionów stęsknionych fanów.

 PO UDANYM COMEBACKU – DOM EXO

Impreza trwała w najlepsze. Wszystkie zespoły z SM Entertainment przyszły się bawić. Zasłużyliśmy. Występ był kosmiczny, z wielkim rozmachem. Wszyscy świetnie się bawili, publika porwała się w rytm najnowszych piosenek, skakała, krzyczała, piszczała. Czuliśmy, że są z nas dumni. Tyle czekali na nasz powrót. W końcu spełniliśmy ich marzenie. Wszyscy byli szczęśliwi oprócz mnie. Brakowało mi tylko jednej rzeczy, a właściwie osoby do pełni bycia szczęśliwym. Aktualnie spoglądałem tęsknym wzrokiem za Suho, który bawił się w najlepsze z Sehunem i Sunny. Zacisnąłem rękę w pięść, powstrzymując się od przywalenia w coś. ,, Chwila moment. Jest impreza. Teraz może mój plan wypalić.. Tak. Załatwię to jak najszybciej.. Junmyeon.. strzeż się.. ‘’.  Szyderczy uśmiech wypełzł na mą twarz. Czekałem chwilę, aż koreański lider oddali się do kuchni po coś do picia. Rozejrzałem się uważnie, a nie widząc nikogo w pobliżu, schwyciłem go za nadgarstek i pociągnąłem na górę do naszego pokoju. Wepchnąłem go do środka, wchodząc szybko za nim i zamykając drzwi na zasuwę. Odwróciłem się w jego kierunku i zacząłem kroczyć ku niemu. Chłopak przyglądał się nie wiedząc o co chodzi.
- O co chodzi?
- O ten tramwaj co nie chodzi.
- Hahaha, a tak poważnie? Jak masz coś do powiedzenia to streszczaj się. Jesteśmy w sumie gospodarzami i trzeba się zająć gośćmi, by niczego im nie brakowało.
- A może byś tak się mną zajął, co?! W sumie to ja też jestem Twoim gościem, więc powinieneś trochę swojej uwagi mojej osobie poświęcić! Ale nie! Bo wolisz się zabawiać z innymi..
Zacisnąłem ręce w pięści, lecz szybko je rozluźniłem. Popchnąłem chłopaka na łóżko i przypiąłem jego ręce kajdankami, które wyjąłem z szuflady - do poręczy łóżka. Spojrzał na mnie zszokowany, otwierając usta i je zamykając.
- C-Co Ty robisz Lay?
- Masło.
Miałem po dziurki w nosie odpowiadania na jakieś beznadziejne pytania. Wolałem przejść do rzeczy. Czekanie mnie wykończyło. Owszem, jestem osobą cierpliwą, ale też posiadam swoje granice.. Granice, które właśnie się skończyły. Jednym, mocnym szarpnięciem zerwałem z niego białą koszulę i rzuciłem ją poza zasięg łóżka. Położyłem ręce po obydwu stronach głowy chłopaka, patrząc jednocześnie w jego ciemne oczy. Nie chrzaniąc się długo, schyliłem się i musnąłem początkowo delikatnie wargi chłopaka. Nie widząc żadnej reakcji, pogłębiłem pocałunek pieszcząc jego wargi swoim językiem. Nadal żadnego ruchu z jego strony. Przyjrzałem się mu się uważnie; przyśpieszony oddech, zamknięte oczy i usta. Położyłem rękę na jego sercu, czując szybkie bicie. Zmarszczyłem brwi. Chwyciłem w stalowy uścisk jego podbródek, jednocześnie otwierając jego buzię. Wkradłem się szybko do środka językiem i zacząłem penetrować dokładnie jego wnętrze. Rękoma zjechałem do sutków, które znalazły się w moich rękach. Ciągnąłem je na razie lekko, masowałem i ugniatałem. Nic. Zero jęków, zero szamotaniny. Zsunąłem ręce na jego żebra. Wiedziałem, że ma łaskotki. Zacząłem go podszczypywać, łaskotać by usłyszeć chociażby jego śmiech. Długo czekać nie musiałem. Począł się wiercić i usiłował zdusić śmiech. Kontynuowałem. Nie wytrzymał i parsknął śmiechem. Wił się pode mną ze śmiechu. Wykorzystałem ten moment i nachyliłem się nad jego ustami, szepcząc cicho:
- Jeśli nie zaczniesz współpracować to obiecuję, że skrzywdzę Cię tak, że nie będziesz mógł chodzić i tańczyć przez najbliższy tydzień..
Spojrzał się na mnie zszokowany, ale pokręcił głową.
- Nie dajesz mi wyboru..
Naprawdę miałem dość cackania się. Ostrzegałem. Nie to nie. Jak będzie boleć to niech nie przychodzi skarżyć. Rozpiąłem mu spodnie i ściągnąłem je wraz z bokserkami w.. jednorożce? No.. okej.. ,, Zaraz, zaraz! To moje gacie! Kiedy on mi je zwinął? ‘’. Spojrzałem na niego w zamyśleniu, a ten obserwując to co robię, następnie na całą sytuację.. spalił buraka.
- T-To nie to c-co myślisz..
- Skąd wiesz co myślę?
- Ja tylko je pożyczyłem!
- Ale akurat moje ulubione?! To limitowana edycja!
- … . Jak majtki mogą być limitowaną edycją?
- … mogą być...
- Rozwiąż mnie Lay… Proszę… Porozmawiajmy na spok…
- Tu nie ma co rozmawiać! Kurde! Dlaczego nie możesz pojąć, że mi na Tobie cholernie zależy?! Że chcę być przy Twoim boku szczęśliwy… z Tobą szczęśliwy! Co Ci przeszkadza w mojej osobie? Jestem aż tak paskudny? Jestem namolny? Co jest ze mną nie tak do cholery jasnej?!
- Najpierw mnie uwolnij to Ci odpowiem..
Siedząc mu na nogach, spojrzałem na jego ręce skute kajdankami. Przełknąłem ślinę i wielką gulę w gardle. Po chwili, bardzo powoli sięgnąłem do szafki nocnej po kluczyk i rozkułem chłopaka. Schowałem rzeczy z powrotem do miejsca, w którym były nim je wyjąłem. Siedziałem wciąż na nim i patrzyłem jak się podnosi do pół siadu.
- To nie z Tobą jest coś nie tak. Jesteś piękny. W każdym calu. Uwielbiam Twój uśmiech, jestem szczęśliwy widząc Twoje szczęście i Ciebie przede wszystkim. Nic mi w Tobie nie przeszkadza.. Ja.. Ja po prostu się boję co powie wytwórnia, zespół i inni..
- Przejmujesz się innymi, gdy jesteś nieszczęśliwy? Jeśli im na Tobie zależy do guzik będą mieli do powiedzenia. Pozostanie im życzyć szczęścia. Nie mają prawa wpierniczać się w cudze sprawy sercowe. Serce nie sługa.
- Wiesz.. Masz rację. Chcę spróbować. Chcę być szczęśliwy. Chcę spędzić z Tobą ten wieczór, później zejść (albo i nie) na dół i bawić się dalej w Twoim towarzystwie. Chcę poczuć się kochanym.. i ważnym dla kogoś kto mnie..
Nie dałem mu dokończyć. Wpiłem się gwałtownie w jego usta, obejmując go za kark i przyciągając do siebie. Poczułem jego ręce na swoich biodrach, a później plecach. Całowałem go z początku lekko chaotycznie, lecz szybko pocałunki przerodziły się w czuły i pełen miłości, pożądania gest oddania. Przejechałem parokrotnie językiem po wargach lidera, chcąc dostać się do ciepłego wnętrza jego jamy ustnej. Długo czekać nie musiałem. Z chęcią zaprosił mnie do środka, by po chwili nasze języki zaczęły gimnastykę.
Zsunąłem powoli ręce z jego karku, kierując je w stronę klatki piersiowej chłopaka. Palcami zahaczyłem o sutki, które zacząłem męczyć. Ciągnąłem je delikatnie i masowałem na przemian. Czułem jak lider wierci się niespokojnie, co sprawiało, że ocierał się swoim gołym kroczem o moje. Chciałem być twardy i nie dać po sobie poznać, że jest mi przyjemnie. Siłą woli wstrzymywałem się od wydania jęku. Całkiem nieźle mi to wychodziło, natomiast chłopak uległ i zajęczał między naszymi pocałunkami. Mimowolnie na moich wargach pojawił się uśmiech. Zszedłem pocałunkami na linię szczęki, składając na niej drobne muśnięcia, następnie na szyję, gdzie zaznaczyłem go jako swoją własność, pozostawiając trzy małe malinki, składające się w serduszko. Przyjrzałem się uważnie swemu dziełu, które chwilę później ucałowałem. Słyszałem jak Suho wydaje z siebie ciche pomruki zadowolenia. ,, No proszę, proszę. Po dobroci to mruczy, ale jak coś siłą się robi to nie łaska.. ‘’.  Stłumiłem śmiech i przeniosłem się na jego pierś, tym samym zsuwając się z jego nagich nóg w dół. Obsypałem jego klatkę piersiową czułymi całusami, by chwilę później zaopiekować się należycie jego twardymi sutkami. Lizałem je, podgryzałem, słysząc raz po raz głośniejsze stęknięcia. Czubkiem języka skierowałem się ku jego brzuszkowi, podbrzuszu i innych ciekawych części ciała. Położyłem rękę na jego kroczu, aż poczułem pod dłonią nagiego przyjaciela lidera. Wziąłem go w rękę i przyjrzałem mu się uważnie. Dumnie się eksponował, pokaźnych rozmiarów, zadbany. Wygiąłem kącik ust w geście uśmiechu, wysunąłem język i zacząłem pieścić główkę jego narzędzia. Znaczyłem go dokładnie, wszędzie pozostawiając swoją ślinę. Kciukiem drażniłem górę, a językiem dół, jeżdżąc w górę i w dół. Słyszałem jęki i pomruki z góry. Starszy począł wiercić biodrami.
- P-Przestań się bawić Laaaay.. ~
- Ja się nie bawię. Ja pracuję.
Zacząłem poruszać ręką wzdłuż członka chłopaka. Nachyliłem się nad nim i wziąłem go całego do ust. Poczułem rękę Suho na swojej głowie, który docisnął ją do swego krocza, powodując, że miałem całego jego przyjaciela w ustach i gardle. Próbowałem się nie udusić. Wpierw pieściłem go językiem, później podgryzałem delikatnie swoimi ząbkami, a następnie dołączyłem wargi. Przyśpieszyłem ruchy ręki i języka. Suho poruszał biodrami, wpasowując się w mój rytm. Moją głowę wciąż przyciskał do siebie. Czułem jak członek obija mi się o gardło, jak pulsuje. Jeszcze chwila i wiedziałem, że starszy dojdzie. Czułem to wyraźnie, dlatego siłą odepchnąłem się i podciągnąłem w górę do ust partnera. Wpiłem się w nie gwałtownie, nie dając chłopakowi dojść do słowa. Ręką wciąż go stymulowałem, nie chcąc by opadł lub coś w ten deseń. Oderwałem się na moment, by ściągnąć z siebie wszystkie ciuchy, które miałem na sobie. W pokoju było duszno, jednocześnie gorąco. Okno było zamknięte. Nikt z nas nie raczył się podnieść i otworzyć go..
- Przepraszam, ale nie dam rady dłużej się powstrzymywać.. Za długo już na ten moment czekałem..
Ucałowałem delikatnie usta chłopaka, który odwzajemnił gest. Nie przerywając pocałunku, sięgnąłem do tej samej szuflady co poprzedni, by wyjąć lubrykant. Rozprowadziłem trochę żelu arbuzowego na swoim członku, a tubkę zrzuciłem z łóżka, by nam nie przeszkadzała. Nie bawiąc się dłużej, nakierowałem się na wejście chłopaka i bez żadnych uprzedzeń, wszedłem w niego gwałtownym ruchem, aż do końca. Suho krzyknął i jęknął jednocześnie z bólu. Zostałem w nim na chwilę i przytuliłem go do siebie, by się przyzwyczaił. Ręce zawiesił na moim karku, gdzie później wpił się swoimi pazurami w moje plecy, zostawiając na nich zapewne czerwone pręgi.
- Przepraszam.. Liderze..
- N-Nic się nie s-stało.. ale trochę aż za bardzo.. z-zabolało.. Kontynuuj..
Nie musiał dwa razy powtarzać. Na początku powoli i ostrożnie począłem się w nim poruszać, by ból przeminął. Czekałem grzecznie, aż chłopak da znak, że może do lepszej części przejść. Już po paru pchnięciach, usłyszałem tuż przy uchu kuszące mruczenie. Stłumiłem uśmiech i przyspieszyłem ruchy bioder. Jedną ręką podparłem się tuż przy głowie chłopaka dla utrzymania równowagi, a w drugą chwyciłem pobudzonego i nabrzmiałego przyjaciela Junmyeona. Stymulowałem go cały czas bez przerwy, czując na palcach pozostałości po mojej ślinie, która nadawała fajnego poślizgu. Chłopak zsunął ręce na moje barki, następnie chwytając moje policzki i czule wpijając się w moje napuchnięte wargi. Wdarł się do środka swoim mięśniem i penetrował dokładnie moją jamę ustną. Dodatkowo pojękiwał mi do ust. Czułem, że jestem na granicy wytrzymałości. Wysuwałem się z niego i wchodziłem za każdym razem jeszcze głębiej, jak najdalej, do końca. Uke jęczał głośno, wpierw zasłaniając się, ale później na głos. I tak by nas nie usłyszeli. Cały dom trząsł się w rytmach piosenki zespołu TVXQ! – Keep you head down.
- N-N.. L-aaaaaaaaaay…!
Zareagowałem z opóźnieniem, czując jak chłopak zaciska swoje wnętrze na moim penisie. Dosłownie parę sekund później, doszliśmy w tym samym momencie. Wypełniłem jego wnętrze swoją biała cieczą podwójnie, a on narobił na nasze brzuchy i pościel. Wysunąłem się z niego powoli i opadłem obok jego spoconego ciała. Dyszeliśmy ciężko, próbując nadać normalny rytm naszym sercom. Wtuliłem się w jego bok, opierając głowę na piersi, a ten w zamian objął mnie w pasie.
- Idziemy na dół?
Uniosłem głowę i spojrzałem na niego jak na idiotę.
- Chyba Cię pogrzało. Zmęczony jestem, a poza tym, nie chcę by ktoś dotykał tego pięknego ciała..
- Oj przestań.. nie jest wcale takie piękne..
- Właśnie, że jest!
- Nie jest!
- Dla mnie jest!
- No to dla Ciebie..
- Nie kłóć się i oddaj mi moje gacie z jednorożcem..
- Chciałbyś..
- Suho no!
- Ciiii.. ~

Terefere dudki


Wiem, że już trochę czasu tu nic nie dodałam, ale pracuję nad tym. Jeszcze dziś lub jutro pojawi się SuLay. Pracuję nad czterema fanficami : HunHanem, Lożą Szyderców, TaoRisem i opowiadaniem, które jest robione na zamówienie koleżance. Zastanawiam się nad nim czy jak skończę to wstawić to tutaj, byście sobie poczytali. Chyba zaryzykuję i wstawię tu jak tylko skończę. Jakoś przed majem powinnam się wyrobić XD . Przepraszam, że ostatnio tak rzadko wstawiałam, ale jest kwiecień i trzeba oceny poprawić! No i się uczę i chodzę na poprawy i uczę się do bieżących sprawdzianów itd. Więc gomen za opóźnienie ^^*

POWRÓT

Cześć i czołem! Mam dla was ważne informacje, o ile jeszcze ktoś tu zagląda! Wiem, że baaardzo dawno nic tu nie dodawałam, wszystko s...