ZAMÓWIENIE
DLA KOKORO
→ ♠ ←
PO UDANYM
KONCERCIE
Rating:
NC-17
Rodzaj: yaoi, lekki fluff
Pairing: GTOP
[GDxTOP]
Ostrzeżenia: seks, przekleństwa
Uwagi:
Są zespołem, ale niektóre rzeczy nie są zgodne z prawdą
Ilość: 9 770
POV:
T.O.P
Już
od pewnego czasu widziałem, że coś się dzieje, ale nie pytałem. Byliśmy bardzo
dobrymi przyjaciółmi jeszcze sprzed czasu debiutu. Nasze mamy poznały się w
latach szkolnych i ich przyjaźń przetrwała dłużej niż się same tego
spodziewały. Przyszedłem na świat jako pierwszy w listopadzie, rok później w
sierpniu urodził się Jiyong. Od tamtej pory razem się bawiliśmy, spędzaliśmy
całe dnie, wspólnie jedliśmy posiłki. Opiekowałem się nim jak młodszym bratem.
Bynajmniej w tamtym okresie był dla mnie jak brat. Chodziliśmy do tych samych szkół,
Smoczek zawsze podążał moimi śladami. Nie chciał iść nigdzie indziej. Chciał
być blisko mnie. Rozdzieliły nas jedynie studia, ale los później nas połączył w
jeden zespół. Cieszyłem się jak głupi. Na studiach uporządkowałem swoje
uczucia. Odkryłem, że dziewczyny mnie nie kręcą. Próbowałem w dwóch związkach,
ale zawsze kończyło się porażką. Oczywiście to ja zrywałem. Jiyong przez ten
czas nie miał żadnej. Przynajmniej nic o tym nie wiedziałem, nikt też
szczególnie mnie nie informował. Bo kto by chciał się kumplować z beczką?
Oczywiście, że nikt. Wziąłem się za siebie i przychodząc na uczelnię, byłem
kompletnie innym człowiekiem. Siałem postrach, ludzie bali się mnie.
Niepotrzebnie. Tworzyłem jedynie skorupę zewnętrzną, po to by już nie słyszeć
żadnych śmiechów ani docinków pod swoim adresem. W końcu szkoła wyższa
oznaczała tym samym nowe życie. Nikt Cię nie znał, jeśli już to jakieś
poszczególne osoby, a tak to byłeś wszystkim obcy. Jedyną osobą, która w
tamtych czasach chciała się ze mną przyjaźnić był Daesung. Obecny członek
zespołu. Jako jedyny wyciągnął do mnie rękę. Od tamtej pory trzymaliśmy się
razem. Dzięki niemu mogłem zaznać odrobiny życia studenckiego. Poszaleć.
Wprowadził mnie w swoje środowisko, poznał mnie z ludźmi, którzy w pewnym
sensie byli tacy jak ja. Zgraliśmy się, stworzyliśmy jedność. Byliśmy dla
siebie kimś w rodzaju rodziny.
Gdy
zaliczyłem studia, zrozumiałem, że przez cały czas kochałem Jiyong’a nie jak
brata, lecz jak kogoś więcej. Trafiając do grupy trainee wraz z nim, zacząłem dostrzegać
jego atuty i wszystko to, czego do tej pory nie widziałem.
-
Tabi! Obudź się! – Ktoś machał mi ręką centralnie przed oczami. Jeszcze trochę,
a trafiłby w nos. Potrząsnąłem głową i spojrzałem w górę na osobnika. ON. Stał
i patrzył lekko zmartwiony na mnie. Przesunąłem spojrzeniem w dół na szyję i
golą klatkę piersiową. Wpatrywałem się w nią dłuższą chwilę, aż zjechałem
jeszcze odrobinę w dół zatrzymując się na tatuażu przy pępku. Kącik ust
nieświadomie drgnął, a po chwili z ust wydobył się cichy śmiech. – Zamiast
śmiać się z mojego pępuszka i tatuażu, ruszyłbyś swój piękny zadek i
przygotował się. Za chwilę wychodzimy. – Wydął wargi i ruszył się ubrać i
umalować. Zdecydowanie. Mógłby sobie darować obie te rzeczy. I bez nich ociekał
seksem.
Mruknąłem
cicho i podniosłem się. Poprawiłem czarno-niebieski garnitur i podszedłem do
swojej makijażystki, która szybko uwinęła się z moim make-upem. Zaczekałem na
chłopaka i poszliśmy razem pod scenę, stając na klapie i czekając na sygnał
startu. Kątem oka ilustrowałem jego strój; kolorowa koszulka, różowa marynarka
i czarne rurki z dziurami. Oblizałem nieświadomie wargę i powstrzymałem
wszelaką chęć na klepnięcie go w tyłek. Rozległ się sygnał syreny alarmowej,
światła zgasły i klapa poszła w górę. Show czas zacząć.
Po
udanym koncercie, przebrani we własne ciuchy, bez makijażu, reflektorów,
zbędnych rzeczy pojechaliśmy do naszego hotelu. Wpadliśmy do pokoju hotelowe
śmiejąc się i żartując. Podszedłem do wyposażonego w alkohol barku i zajrzałem
do środka, wyciągając schłodzonego szampana.
-
To co? Pijemy dzisiaj by uczcić nasz występ? – Spojrzałem na młodszego,
rozwalonego w seksownej pozycji na łóżku. Obrócił głowę w moją stronę i
zamruczał jak mały kotek. Zmrużyłem oczy i czekałem, nie odzywając się.
-
Pewnie, ale jak będziemy pić to tylko w tej dużej wannie. W końcu wypadałoby ją
wypróbować. A poza tym.. mamy dziś piękną noc! – Zaśmiał się i ruszył w
kierunku łazienki, po drodze gubiąc ciuchy. Patrzyłem za nim przez dłuższą
chwilę, po czym zatrzasnąłem drzwi lodówki, wziąłem szampana, kieliszki i
jakieś przekąski już gotowe w miseczkach. Udałem się do pomieszczenia, w którym
zniknął młodszy. Zostawił na szczęście uchylone drzwi, więc nie musiałem się
trudzić z otwarciem ich. Wchodząc do środka, załapałem się na moment, gdy GD
wchodził powoli do wanny, tym samym eksponując swój zgrabny tyłek. Nawilżyłem
wargi i wszedłem do środka, stawiając rzeczy koło wanny, a raczej jacuzzi, bo
wanną tego nie można było nazwać. Wbudowane w podłogę, osłonięte by zbytnio na
kafelki się nie wylewało. Rozebrałem się do naga i wszedłem, siadając wygodnie
na wolnym miejscu naprzeciw chłopaka. Rozsiadłem się wygodnie i spojrzałem za
wielkie okno. Mieliśmy idealny widok na miasto i na niebo pełne gwiazd.
Zamoczyłem się po szyję i spojrzałem na kolegę. Siedział z głową odchyloną w
tył, z przymkniętymi oczami. Miałem wielką ochotę by się zbliżyć i dotknąć go.
Jego pełnych warg, jego delikatnych policzków. Pocałować go.. ale się
powstrzymałem. Znowu. Zamiast tego otworzyłem szampana i rozlałem płyn do
kieliszków, podając jeden z nich liderowi. Wziął go i spojrzał na mnie,
podnosząc się lekko do pionu. Stuknęliśmy się kieliszkami i wypiliśmy
zawartość. Pogadaliśmy trochę o zespole, o rodzinie; co u nich słychać i takie
tam, o wytwórni, aż obaj zamilkliśmy.
-
Kocham Cię Tabi. – Słysząc te słowa, uniosłem się gwałtownie i zakrztusiłem
szampanem, który piłem. Spojrzałem na Jiyong’a, mając nadzieję, że się
przesłyszałem i to tylko wyobraźnia płata mi figle. Ale nie. Patrzyłem się
centralnie w oczy Smoka, który siedział bliżej mnie, a dokładniej na moich
kolanach, twarzą zwróconą w moim kierunku i chwilę później wzrokiem skierowanym
prawdopodobnie na moją szyję, bądź klatkę piersiową.
-
S-Słucham? – Spojrzałem na niego uważniej i wytężyłem słuch.
-
Powiedziałem: Kocham Cię Tabi. Głuchy jesteś czy co? – Uniósł buźkę wyżej i
spojrzał mi w oczy ze stoickim spokojem. – Kocham Cię jak dziewczyna może
kochać chłopaka, który jej się podoba. Kocham Cię jak moja mama mojego tatę i
Twoja mama Twojego tatę. Kocham Cię jak moja siostra swojego narzeczonego.
Kocham Cię od dawna Seunghyun.. – nie dając mi dojść do żadnego słowa, złożył
na moich wargach czuły pocałunek. Zdziwiony i lekko zszokowany siedziałem jak
na szpilkach. Myślałem, że to jego kolejny żart. Zawsze po alkoholu nieźle mu
odwalało. Myślałem, że tym razem także. Chwyciłem jego buzię w swoje ręce i
odsunąłem go od siebie, patrząc w oczy. Ani się nie błyszczały, ani nie
wyglądały na naćpane.
-
Naprawdę?
-
Tak. I wiem, że Ty też mnie kochasz.
-
Eee..!? Skąd to wiesz? – Spojrzałem na niego w większym szoku, nie mogąc w to
uwierzyć.
-
Daesung się wygadał : 3 – Zaśmiał się wesoło i założył ręce na mojej szyi. –
Czy teraz mnie w końcu pocałujesz?
Niewiele
myśląc, ująłem jego podbródek w rękę i przyssałem się do jego czerwonych warg.
Całowałem delikatnie, powoli, z czasem dopiero przechodząc na namiętność i
dzikość. Całym tym pocałunkiem wyrażałem to co czułem przez ostatnie parę lat
do obecnej chwili. Tęsknota, ból, cierpienie, zauroczenie, miłość,
niecierpliwość, pożądanie. Poczułem jak młodszy wsuwa swój mięsień do mojej
jamy ustnej. Dotknąłem go swoim i przez krótką chwilę toczyliśmy walkę o
dominację. Oczywiście nie miał ze mną szans. Przegrał i pozwolił mi się dalej
sobą zająć. Chociaż kto wie? Może celowo przegrał?
Gdy
zabrakło nam powietrza, oderwaliśmy się od siebie. Nie zwlekając ani minuty,
zepchnąłem go z siebie tak, że upadł na wolne miejsce spośród wielu,
podpłynąłem do niego i oparłem ręce na jego udach, zsuwając je po chwili na
jego zgrabne pośladki. Jakby tylko na to czekał, oplótł moje biodra swymi
nóżkami, tym samym zbliżając mnie do siebie. Nasze krocze zetknęły się, a z ust
lidera uciekł cichy jęk. Uśmiechnąłem się i odchyliłem jego głowę do tylu.
Widziałem jak spod przymrużonych powiek wpierw patrzy na mnie, a następnie
wzrok kieruje na nocne niebo. Złożyłem po raz kolejny pocałunek na jego
spierzchłych wargach, sunąc językiem w dół przez linię szczęki i szyję. Po
drodze zostawiałem przysysałem się do jego delikatnej skóry i zostawiałem
malinki na pamiątkę i znak by wiedział do kogo należy. Chwyciłem jego bestię w
ręce i zacząłem ją stymulować i pocierać by pobudzić. Długo nie musiałem
pracować nad tym. Prawie że od razu jego smok stanął na baczność, meldując
gotowość do działania. Zaprzestałem na moment jakichkolwiek ruchów i
spoglądałem na wspaniałe ciało chłopaka, który w tej chwili ledwo kontaktował.
Mruczał pod nosem, dając znak jak mu przyjemnie. Oblizałem wargi, chwyciłem go
za kostki i podciągnąłem tak, że nadział się na mojego twardziela, prężącego
się dumnie. Dociągnąłem go do końca, jednocześnie trafiając od razu w punkt G.
Otworzył szeroko oczy i wrzasnął, szarpiąc się, wbijając paznokcie w moje barki
i wiercąc się niemiłosiernie, jakby chciał pozbyć się mojego penisa ze swojej
cholernie ciasnej dupy.
Przyciągnąłem
go do siebie i objąłem w pasie. Usiadłem spokojnie na własnych literach ani na
chwilę nie wypuszczając młodszego z objęć. Wtulił się w zagłębienie mojej szyi
i dyszał ciężko.
-
Kurwa Tabi Twoja mać. Mogłeś.. ostrzec.. – warknął cicho do mojego ucha i
zaczął sam się poruszać. Ehehe, Smoczuś mnie ujeżdżał jak dzikiego rumaka.
Przytrzymałem jego biodra i pomagałem mu trochę się podnosić. – Ta jebana woda niczego wcale nie ułatwia.
-
Oj zamknij się i ciesz się chwilą. – Mruknąłem cicho i chwyciłem w obie ręce
jego bestię, ponownie się nią zajmując oraz jego jajeczkami. Uciskałem je,
słysząc podniecające krzyki niższego, pocierałem główkę członka co powodowało
wyrywania się i przyspieszenie rytmu. Z odchyloną głową jęczał, krzyczał na
przemian i coraz bardziej wbijał mi paznokcie w ramię. Zaczął drapać, zaśmiałem
się cicho i wpasowałem się rękoma w jego rytm. Przyssałem się do sutków i lekki
je podgryzałem, trącałem mokrym językiem i po prostu lizałem. Poczułem palce
Smoka w swoich włosach jak kurczowo się zaciskają. Przytuliłem chłopaka w
odpowiednim momencie. Wygiął się w łuk, zajęczał przeciągle i strzelił swym
nasieniem na mój podbródek. Sam poruszyłem biodrami jeszcze parę razy i
doszedłem w nim ze zdwojoną siłą. Opadł na mnie, po czym odchylił się do tyłu i
odpłynął w przeciwnym kierunku. Spojrzałem w wodę i ujrzałem krew.
-
Jiyong! N-Nic Ci nie jest?! – Spojrzałem na niego wystraszony i już chciałem
się zbliżyć, ale powstrzymał mnie machnięciem ręki.
-
Idiota. To był mój pierwszy raz. Skoro dziewczyna krwawi to chłopak też ma
prawo. Szczególnie jak pewien KTOŚ wejdzie w Ciebie nachalnie jakby chciał Cię
zgwałcić. – Jęknął cicho i wykrzywił wargi w geście grymasu. Sięgnął po
kieliszek i wypił do końca jego zawartość.
-
Cz-czekaj! Czyli, że to był Twój pierwszy raz?! – Szczęka opadła mi do samego
dna. Nie mogłem po prostu w to uwierzyć. Nie wiedziałem czy kogoś miał jak już
wspomniałem, ale wydawało mi się, że z kimś mógł być.
-
A Ty coś myślał? – Popukał się palcem w czoło, a ja niewiele myśląc,
przysunąłem się i przytuliłem go mocno do siebie. Wsunął swoje ręce na moją
klatkę piersiową i odsunął się ode mnie odrobinę. – Chodź do łóżka. Musimy
zrobić powtórkę z rozrywki. Wanna wcale nie jest wygodna jak to inni mówią. –
Otworzyłem szerzej oczy i uradowany chwyciłem chłopaka od razu na ręce, wstałem
i wyszedłem z nim ostrożnie z jacuzzi, a następnie podreptałem do sypialni.
Rzuciłem go na łóżko i zamknąłem za sobą drzwi.
KONIEC