niedziela, 17 lutego 2013


NIE ZOSTAWIAJ MNIE [1/3]


Rating : NC-17 , R
Pairing : KaiSoo [Kai x Kyungsoo]
Rodzaj : yaoi
Ostrzeżenia : seks, przekleństwa
Opis : Spokojne życia barmana zamienia się w coś niezwykle porywczego i wciągającego, momentami nawet niebezpiecznego.
Słów : około 12 477
POV : Kyungsoo

Poczułem jego gorące dłonie pod koszulką, białe kły przygryzające płatek ucha, ciepły oddech owiewający mi kark, półnagie, mokre ciało ściśle przylegające do pleców. W pewnym momencie jego ręce zniknęły, lecz szybko pojawiły się na ramionach odwracając mnie przodem do siebie. Poruszał ustami, mówił coś do mnie, ale nie mogłem go zrozumieć. Co mówił? Co chciał? Pokazywał na coś, spojrzałem w tamtym kierunku i ..

Obudziłem się. ,, Co? Jak? Gdzie? ‘’ pomyślałem i rozejrzałem się po pokoju, sprawdzając gdzie dokładnie jestem. Gdy już skojarzyłem fakty, walnąłem się ręką w czoło i przetarłem zaspane oczy. ,, Boże. Dlaczego mi się to śni? Już 2 raz z rzędu. Czemu nie mogę przestać o NIM myśleć? ‘’. To były pierwsze myśli od, których zacząłem swój dzień. Ale zacznę od początku. Zwę się Kyungsoo, ale znajomi mówią mi D.O. Mam 20 lat i pracuję w klubie ,, Babylon ‘’ jako barman od 2 lat. Klub jest przeznaczony wyłącznie dla osób o orientacji homoseksualnej. Co piątek urządzane są specjalne pokazy. Szef wymyśla wszystko jak mają się bawić ludzie: na goło i wesoło, w stylu lat 70, więzień kontra policjant, w pianie, w czekoladzie. Naprawdę, miewa sporo pomysłów. Jestem wzrokowcem, znam stałych klientów lokalu, a tego osobnika zobaczyłem po raz pierwszy 3 dni temu. Tańczył wśród tłumu, naprawdę nieźle mu szło. Oblegany był z chyba każdej strony przez facetów młodych jak i starszych. Wywijał ciałem na wszystkie możliwe kierunki, skakał, kręcił się, podrygiwał w  rytm mocnej muzyki. Widać było, że znajdował się w swoim żywiole. Obserwowałem go z uwagą zapominając na chwilę o klientach przy barze. Mimo że inni go dotykali, macali, wręcz próbowali się do niego dobrać, on sobie nic z tego nie robił. Tańczył perfidnie się uśmiechając. W tym momencie obrócił głowę w moim kierunku i nasze spojrzenia się spotkały. Speszony szybko wróciłem do klienta, który patrzył na mnie z rozbawieniem w oczach i kręcił głową. Chwilę później, gdy skończyłem obsługiwać kolejkę przy barze, niepewnie rozejrzałem się po klubie w poszukiwaniu tamtego chłopaka. Niestety, nigdzie nie mogłem go dostrzec. Westchnąłem cicho i wróciłem do swoich spraw. I tak było przez kolejne 2 dni. Wypatrywałem go w tłumie, widziałem go od czasu do czasu gdzie jest, co robi .. i tyle. Znikał tak nagle jak się pojawiał. Zacząłem o nim śnić. Z początku właśnie myślałem, że to kolejny jakiś mój durny sen .. ale nie .. ten sam sen, ta sama osoba, ta sama sytuacja. Myślałem, że zwariuję.

Rozejrzałem się ponownie po własnym pokoju, wyjąłem spod poduszki telefon i przypatrzyłem się godzinie – 14.00 – miałem jeszcze 4 godziny do pracy. Przeciągnąłem się, wykonałem parę porannych ćwiczeń na pobudkę, po czym chwyciłem ubranie i udałem się do łazienki po popołudniowy prysznic. Wyszedłem spod niego 20 minut później wycierając się dokładnie i ubierając się w białą koszulę i czarne jeansy. Poszedłem do kuchni po jakieś jedzenie. Otworzyłem lodówkę i zdziwiłem się, że była pełna. Nie pamiętałem bym robił zakupy .. chyba .. Wzruszyłem ramionami i jedyne co wyjąłem z lodówki to dżem wiśniowy. Wyjąłem 2 tosty z paczki i wsadziłem je do tostera. Odczekałem minutę, aż ładnie się opieką, wyjąłem z szafki talerz i położyłem gorące pieczywo na nich. Posmarowałem je dżemem i schowałem słoik z powrotem do lodówki. Zaparzyłem sobie herbaty, wziąłem kubek i talerz i usiadłem w salonie rozkoszując się moim ulubionym śniadaniem, dobrą herbatą i powtórką ,, Kobry ‘’. Gdy skończyłem śniadanie, zamiast skupić się na serialu moje myśli powędrowały do chłopaka z klubu. Tak się skupiłem na wspominaniu o nim, że nie wiem kiedy minęły 3 godziny. Ocknąłem się i kątem oka spojrzałem na godzinę w TV. Zerwałem się jak oparzony wkładając naczynia do zmywarki, pobiegłem szybko do łazienki umyć zęby i po 10 minutach wyleciałem z bloku jak torpeda, pędząc jak najszybciej mogłem do klubu. Co prawda nie musiałem się spieszyć, aż tak, ale nie mogłem już wytrzymać z myślą, że znowu ujrzę bohatera moich snów.

KLUB. GODZINA 21:00
Wypatrywałem go uważnie wśród tłumu balangowiczów niczym kot czyhający na swoją ofiarę. Bez skutku. Nie było go nigdzie. Dziwiło mnie to. Poprzednio widywałem go już tu świetnie bawiącego się, zalanego w trzy dupy od jakichś 2 godzin, a dzisiaj? Może coś mu się stało? Albo jest chory? Ciekawe czemu go nie ma .. ,, Zaraz! STOP! Czemu ja się w ogóle nim przejmuję skoro nawet go nie znam?! Powinienem się skupić na pracy, a nie o rozmyślaniu nad kimś kogo ledwo widuję .. i śnię o nim po nocach .. Kurde! Kyungsoo! Ogarnij się! ‘’. Zacisnąłem mocno oczy i potrząsnąłem głową, gdy nagle usłyszałem czyjś śmiech. Otworzyłem gwałtownie oczy i odwróciłem się w stronę skąd dobiegał odgłos. Moje oczy automatycznie się powiększyły, o ile było to jeszcze możliwe. Za barem stał ON. ,, No tak. Głupi jestem. Dlaczego miałby nie stać? Chciał coś wziąć, napić się, bo po co innego miałby stać .. i się tak na mnie gapić? ‘’. Otrząsnąłem się, gdy usłyszałem JEGO głos mówiący do mnie. Spojrzałem na niego z głupim wyrazem twarzy i mrugałem szybko, próbując jednocześnie przywrócić spokojny rytm serca. Bez skutku.

- Nie miałbyś ochoty ze mną zatańczyć? – nachylił się w moim kierunku i zapytał tak, bym tylko ja to usłyszał. Jak .. Jak miałem z nim tańczyć?
- N .. Nie mogę. Muszę pracować .. – byłem w stanie jedynie tylko to powiedzieć. Gardło odmawiało mi posłuszeństwa. Czułem się jakbym miał w nim wielką gulę, która nie chce za Chiny się ruszyć.
- Oj daj spokój. Jest tu jeszcze 2 barmanów, a Tobie widać, że przydałaby się maleńka przerwa. No nie daj się prosić.– nie ustępował. Co miałem zrobić? Rozejrzałem się spanikowany dookoła, aż poczułem czyjąś dłoń na ramieniu. Odwróciłem głowę w tym kierunku i dostrzegłem jednego z barmanów z lekkim bananem na twarzy.
- Idź młody i się zabaw. My tu sobie damy radę, a jak nie to na zapleczu jest jeszcze Akira, który nic nie robi tylko się obija. No idź. Nie daj mu się prosić. Idź, bo jak nie to ja go zaraz zwinę .. – przy ostatnim zdaniu ściszył głos, poklepał mnie po barkach, puścił oko i zabrał szklankę ze ścierką, którą miałem w rękach. Jakim cudem jeszcze jej nie upuściłem? Obróciłem się z powrotem do chłopaka przy barze, który jak gdyby nigdy nic sączył 2 drinka i wlepiał we mnie te swoje ciemne gały. Westchnąłem cicho. Byłem na przegranej pozycji. Zdjąłem z siebie fartuch i cisnąłem go gdzieś w kąt. Nim poszedłem na parkiet, wypiłem 3 kieliszki wódki, żeby jakoś wkręcić się w atmosferę. Nieznajomy roześmiał się na ten widok, po czym chwycił mnie za nadgarstek i pociągnął na środek sali, gdzie zrobiła się już w miarę porządna orgia. Włączyli zraszacze tak, że dosłownie wszyscy, którzy bawili się w centrum byli mokrzy, półnadzy, a nawet nadzy. Wzdrygnąłem się lekko, gdy poczułem jak ktoś chwycił mnie za biodra i przycisnął do siebie. Poczułem jego gorące dłonie pod koszulką, białe kły przygryzające płatek ucha, ciepły oddech owiewający mi kark, półnagie, mokre ciało ściśle przylegające do pleców i głęboki, seksowny głos należący do chłopaka : ,, Tak przy okazji to Jongin jestem, ale mówią mi Kai ‘’. W pewnym momencie jego ręce zniknęły, lecz szybko pojawiły się na ramionach odwracając mnie przodem do siebie. Uniosłem głowę w górę by spojrzeć na partnera i poczułem na swoich wargach coś ciepłego, jednocześnie miękkiego i mokrego. Gdybym był trzeźwy to stałbym zapewne jak ten ostatni słup soli i nic nie zrobił, ale pod wpływałem alkoholu i ciekawości zacząłem odwzajemniać pocałunek. Od razu poczułem jak chwyta mnie za kark i przyciska coraz bardziej swoje ciało do mojego. Jeszcze ta woda naokoło to w ogóle .. Zarzuciłem ręce na jego szyję i wspiąłem się trochę na palce by móc się z nim zrównać. Automatycznie jakby wyczuł, przesunął jedną rękę na moje udo, a drugą na plecy. Odruchowo objąłem jego talię swoimi nogami, tak że teraz miał mnie dosłownie na rękach. Zamruczałem mu prosto do ust, a ten tylko wzmocnił uścisk jakby był się, ze może mnie upuścić. Po dłużej chwili odsunęliśmy się od siebie by móc złapać oddech. Postawił mnie na ziemi, a ja musiałem się go przytrzymać z powodu posiadania nóg jakby były z galarety. Spojrzałem w jego roześmiane oczy zamglonym wzrokiem. Poruszał ustami, mówił coś do mnie, ale nie mogłem go zrozumieć. Co mówił? Co chciał? Pokazywał na coś, spojrzałem w tamtym kierunku i ..

I coś, a raczej ktoś szarpnął mnie za nadgarstek. To był on. Ciągnął mnie w kierunku wyjścia, a gdy już znaleźliśmy się na zewnątrz, uderzyło we mnie chłodne powietrze nocy. Schwytaliśmy taksówkę, wsiadłem do środka, a właściwie zostałem do niego gwałtownie wepchnięty. Tuż za mną był Kai. Pojechaliśmy do hotelu. Wysiedliśmy i nie wiedząc nawet kiedy znaleźliśmy się w apartamencie. Od razu zostałem rzucony na łóżko i przyciśnięty do niego. Zarzuciłem swoje ręce na plecy Kaia, który wpił się mocno w moje usta, przesunął językiem po dolnej i górnej wardze, chcąc dostać się czym prędzej do środka. Otworzyłem buzię i już po chwili poczułem jego mięsień penetrujący każdy zakamarek mojej jamy ustnej. Jęknąłem mu cicho do ust, gdy poczułem jak dociska swoje kolano do mojego krocza. W naszych ciałach, we krwi buzował alkohol. Byliśmy pod jego wpływem, ale nie całkowitym. Mieliśmy nad sobą własną kontrolę, która z czasem się ulatniała, by po paru sekundach znów powrócić. Ściągnął ze mnie koszulę i by nie być dłużnym zrobiłem to samo z jego mokrym podkoszulkiem. Pocałował mnie w usta tym razem delikatniej, lecz czulej. Zjechał na linię szczęki, grdykę, szyję i klatkę piersiową. Przysysał się do mojej skóry tworząc małe i większe malinki. Jęczałem cicho, podobało mi się to. Wierciłem się niespokojnie czując lekkie wybrzuszenie w swoich spodniach. Kai natomiast zajął się moimi twardymi sutkami. Podnieciłem się jeszcze bardziej, czując jego chłodny język zataczający kółka wokół nich. Jego ręce zjechały na wybrzuszenie, moja twarz przybrała automatycznie czerwonego koloru. Zasłoniłem policzki by nie było tego widać, ale szybko odjąłem ręce czując, że są odciągane przez Jongina. Uśmiechnął się do mnie i musnął swoimi cudownymi wargami moje czoło. Nie wiedziałem czemu każdy jego dotyk wywoływał u mnie falę przyjemnych dreszczy. Rozchodziły się od karku, wzdłuż kręgosłupa, aż do pośladków. Gwałtownym ruchem pozbył się z mojego ciała jeansów wraz z bokserkami i bym nie czuł się smutny on sam z siebie również ściągnął pozostałe ciuchy. Chwycił mojego penisa w ręce i zaczął nimi kierować w górę i w dół. Językiem pieścił główkę przyrodzenia, a ja jak głupi wywijałem się na wszystkie strony i jęczałem jak jakiś idiota. Położyłem swoje ręce na głowie Kaia, gdy zaczął brać członka do ust. Poruszał głową, pracował rękoma, wargami i językiem. Myślałem, że trafiłem do raju. Tak mi było zajebiście, cholernie dobrze. Nagle jego dotyk znikł. Akurat wtedy kiedy już miałem dojść, bo nie mogłem wytrzymać! Otworzyłem szerzej oczy i co ujrzałem? Uśmiechał się perwersyjnie. Nie dotykał. Siedział na klęczkach i obserwował mnie jak wiję się z rozkoszy. Myślałem, że mnie szlag trafi. Już miałem coś powiedzieć, gdy ten przekręcił mnie na brzuch do pozycji na psa. ,, Ech? Co do .. ‘’ – nie zdążyłem dokończyć swoich myśli, ponieważ poczułem coś cienkiego i mokrego w tyłku. Schowałem twarz w poduszce byle by tylko nie jęczeć głośno. Chłopak oparł się na mnie, chociaż bardziej można stwierdzić, że przycisnął swe piękne, ciemne ciało do moich pleców.

- Muszę Cię przygotować by mniej bolało. No chyba, że wolisz na hardcore’a z bólem. Wszystko zależy od tego czy jesteś masochistą .. – wyszeptał mi na ucho, aż ponownie przeszły po mnie ciarki. Przymknąłem oczy i próbowałem wydobyć jakiś głos ze swojego suchego gardła.
 - N .. aish .. nie, nie należę d .. do masochistów .. – hah, sukces, że się w ogóle odezwałem. Sądziłem już, że nie będę w stanie nic z siebie wydusić.
- Jesteś taki słodki .. – odezwał się po raz któryś z kolei tym swoim seksownym głosem. Myślałem, że naprawdę zaraz zejdę. Jak można mieć taki wspaniały głos?!

W jednej sekundzie, może minucie zabrał palce z wnętrza mojego tyłka i postanowił zastąpić je czymś znacznie większym. Ostrzegł, że może trochę boleć i zaczął napierać na wejście. Krzyknąłem czując jego ogromnego członka w swojej dupie. Kurwa. Wiedziałem, że będzie boleć, ale nie, aż tak! Zagryzłem poduszkę by nie krzyczeć bardziej. Dziwiłem się. Myślałem, że Kai zacznie mnie od razu pieprzyć .. ale on czekał, aż się przystosuję. Kurwa, naprawdę miło z jego strony. Bez kitu. Odczekał tyle dopóki dopóty nie jęknąłem, że może kontynuować. Wchodził we mnie do końca rozrywając moje nieszczęsne wnętrze. Krzyczałem z początku, ale później zacząłem głośno jęczeć z rozkoszy jaką mi dawał poprzez trafianie centralnie w prostatę. Nie powstrzymywałem się od głośnych jęków. Pierdoliłem to co pomyślą inni lokatorzy, czy wezwą kogoś z recepcji by nas uspokoili, czy będą rozgadywać między sobą nie wiadomo co. Liczył się ten moment. Ten moment i wspaniały Jongin, zwany Kaiem. Nic więcej nie miało znaczenia. Przytulił się do moich pleców przyśpieszając tempo i ruchy. Moje biodra wpasowały się w jego rytm. Byliśmy całością, jednością, jednym wielkim pożądaniem i pragnieniem. Wziął mojego fredzia w rękę i kciukiem pieścił główkę jak i resztę narzędzia. Nasze ciała grały jednym rytmem, oboje dyszeliśmy, sapaliśmy i jęczeliśmy. Ta cholera dodatkowo robiła mi to wszystko przy uchu, co mnie rozsadzało od środka. Nie wyrobię.

- J-Jongin .. j-ja zaraaaa .. – nie dokończyłem, gdyż doszliśmy w tym samym momencie. On we mnie eksplodował ogromną bombą białej cieczy, a ja na narobiłem hotelową pościel. Wyszedł ze mnie i opadliśmy na łóżko zmęczeni i zdyszani. Próbowałem złapać oddech. Spojrzałem w oczy chłopaka, a ten się zbliżył i złożył mi czułego buziaka na mych spierzchniętych wargach.

- Było genialnie .. a nawet więcej .. po prostu .. nie jestem w stanie wyrazić jak zajebiste to było .. – powiedział ciemnoskóry łapiąc oddech.
- Tak .. t-to było coooś .. – odezwałem się cicho. Nie byłem w stanie mówić.

Nie potrzebne były słowa. Obaj byliśmy szczęśliwi w tamtym momencie. Kai przykrył nas jedynie pościelą i już po chwili, z uśmiechem na ustach – usnęliśmy wtuleni w siebie nawzajem.

Rano obudziłem się dość wcześnie. Nie za bardzo kontaktowałem gdzie jestem, ale wiedziałem, że to nie jest na pewno mój pokój. Dostrzegłem obok siebie chłopaka i od razu wszystkie wydarzenia ze wczoraj i z nocy najechały na mnie. Skojarzyłem fakty i .. uśmiechnąłem się sam do siebie. Odgarnąłem włosy z twarzy Jongina i ucałowałem delikatnie jego spierzchnięte wargi. Wyplątałem się z jego objęć, poszedłem do łazienki, wziąłem krótki prysznic i ubrałem się w swoje ciuchy. Wróciłem do sypialni i znalazłem kartkę oraz marker. Napisałem na niej : ,, Jestem Kyungsoo, ale znajomi mówią mi D.O ‘’, przylepiłem ją do lustra i opuściłem miejsce zdarzenia jak najciszej mogłem.

CIĄG DALSZY NASTĄPI ..

Opowiadanie pisane pod natchnieniem rozmowy z Yuri. Dziękuję Ci. Bardzo mi pomogłaś.
Mam nadzieję, że się podoba. Opowiadanie będzie wieloczęściowe. Nie wiem jak daleko wyjadę, ale nie przewiduję więcej niż 5 części XD
Wiem, że jest sporo powtórzeń, chociaż starałam się w miarę swoich możliwości ich nie robić.
Pisane 4 godziny, zajęło 10 stron w Wordzie. Dziwne, nie? Szczególnie te godziny XD
Było by miło gdybyście zostawili po sobie jakiś znak ^^

Apartament gdzie byli panowie <3


5 komentarzy:

  1. Aww nie ma sprawy. Jak masz tak dalej pisać to ja będę z Toba rozmawiać 24/7. ^^
    Tylko ciekawe co ludzie musza sb pomyśleć, o czym my gadałyśmy. Haha.
    Ale opowiadanie miszcz. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się podoba ! Bosko piszesz ! Czekam na c/d *_*

    OdpowiedzUsuń
  3. OSZ KURDE KOCHAM KAISOO <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowne, omomo *.*
    Z pościelą problemu nie będzie bo biała XD

    OdpowiedzUsuń

POWRÓT

Cześć i czołem! Mam dla was ważne informacje, o ile jeszcze ktoś tu zagląda! Wiem, że baaardzo dawno nic tu nie dodawałam, wszystko s...