SESJA ZDJĘCIOWA
Rating : PG-13, NC-17
Pairing : SeKai & LayHan = HunHan
Rodzaj : one-shot, smut, fluff
Ostrzeżenia : śmierć bohatera
Opis : Odkąd poznał
Sehuna nie widział poza nim świata. Liczył się tylko on. Nic więcej. Niestety,
zdobycie go nie było łatwe, bowiem na drodze była pewna ciemna przeszkoda.
Ilość : 12 496
POV : Luhan
Zawsze gdy próbowałem się zbliżyć do Sehuna,
ktoś stawał mi na drodze. Rzadko kiedy mogłem z nim naprawdę pobyć sam na sam.
Ciągle ktoś się kręcił dookoła, wchodził w rozmowę i nawet nie powiedział
głupiego ,, przepraszam ‘’. Ludzie, czy nie nauczono was manier? Byłem
cierpliwą osobą, ale moja cierpliwość też ma granice. Niestety z czasem zaczęły
one zanikać. Nie potrafiłem się już opanować i gdy tylko widziałem jak ktoś go
dotykał, schylał się w jego kierunku, by coś szepnąć na ucho – zżerała mnie
potworna zazdrość. Miałem chęć podejść do tej osoby i zatłuc ją na śmierć, a
bynajmniej tak by nie mogła już dotknąć mojego obiektu westchnień.
Z rozmyślań wyrwał mnie sygnał dzwonka.
Rozejrzałem się rozkojarzony i chwile mi zajęło ogarnięcie gdzie jestem. Wielka
hala, sesja zdjęciowa dla magazynu ,, First Look ’’, wszyscy byliśmy już
umalowani, przebrani, fryzury gotowe. Rozejrzałem się po wnętrzu, wciąż będąc
ledwo przytomnym. Zamrugałem parę razy chcąc uzyskać ostrość wzroku, lecz
szybko tego pożałowałem. Przy planszy z wizerunkiem zachodu słońca, stał Sehun
wraz z .. Kai’em. Przytulali się, robili za szczęśliwie zakochaną parę.
Zacisnąłem mocno dłonie w pięści i ostatkiem sił powstrzymywałem się, by nie
wyjść z hali i olać całą tą sesję. Im dłużej tu byłem, tym bardziej chciałem
kogoś walnąć. Zacisnąłem mocno oczy, gdy poczułem czyjąś rękę na swoim barku.
Odwróciłem szybko głowę w owym kierunku i moim oczom ukazała się postać Lay’a.
Usiadł koło mnie i wcisnął mi do rąk kostkę Rubika. Od razu wziąłem ją w
obroty. To była jedyna rzecz, która umiała mnie zrelaksować. Podziękowałem mu
cicho, a ten mnie do siebie przytulił. Po niespełna minucie zdążyłem ułożyć
dwie kostki. Odetchnąłem z wyraźną ulgą, dając znać Chińczykowi, że już mi się
lepiej zrobiło. Posłałem w jego kierunku jeden ze swoich dziecinnych uśmiechów.
Roześmiał się i zatopił rękę w moich blond włoskach. Nagle oślepił nas błysk
flesza. Spojrzeliśmy w tym samym momencie w kierunku poświaty i znów to samo.
Zamrugałem parę razy i dopiero, gdy mój wzrok przywykł do otoczenia, ujrzałem
uśmiechniętego fotografa. Kiwał głową rozmawiając z jakąś babką i wskazując
jednocześnie głową na nas. Rozejrzałem się dookoła i spostrzegłem, że wszyscy
skupili uwagę na nas. Nawet Sehun patrzył .. bez wyrazu. Zarumieniłem się i
spojrzałem na swoje białe martensy.
- Lay! Luhan! – krzyknął fotograf na naszą
dwójkę, która siedziała na kanapie i nie za bardzo ogarniała co się dzieje –
Teraz wasza kolej! Wspaniale się razem prezentujecie! Chodźcie, siadajcie!
- Przygotować stolik, krzesełka, plansze z
widokiem na wieżę Eiffla! – zaczął krzyczeć na ekipę, by się ruszyła. – Dajcie
im szampana, bajgle! Ruchy, ruchy! Mam genialny pomysł na LayHan’a!
Jak tylko usłyszałem połączenie mojego
imienia i ksywki Yixing’a, oblałem się czerwonym rumieńcem. Usadzono mnie przy
stoliku, twarzą do chłopaka, tak byśmy spoglądali sobie w oczy. Uśmiechał się
do mnie ciepło, co mnie lekko podnosiło na duchu, a jednocześnie martwiło, bo
nie chciałem, by Sehun nas tak zobaczył. Niestety, kątem oka widziałem, że nie
był nawet zainteresowany tym co robię. Zrobiło mi się przykro., lecz szybko
wpadł mi do głowy pewien pomysł. Skoro jego nie obchodzi to co robię i nie
liczy się z tym co czuję, to mogę robić co mi się podoba. Uśmiechnąłem się
szeroko i usłyszałem dźwięk aparatu. Fotograf krzyczał, żebyśmy zachowywali się
naturalnie, jak na randce. Tylko my. Zagryzłem swoją wargę i sięgnąłem po rękę
chłopaka. Zacząłem bawić się jego palcami, a on chwycił moją rękę i pociągnął
do siebie. Wstałem i wpakowałem mu się szybko na kolana, twarzą do niego.
Poczułem jego ręce przesuwające się z mojej talii, na plecy, następnie barki,
aż dotarł na policzki. Spojrzał głęboko w moje oczy i wpił się zachłannie w
mojego wargi. Otworzyłem szeroko oczy, lecz szybko je przymknąłem. Objąłem jego
kark, przysuwając się jak najbliżej mogłem. Rozchyliłem wargi, by mógł się
wślizgnąć do środka. Czułem jak bada każdy zakamarek mojej buzi. Zacząłem cicho
pojękiwać. Nie zdawałem sobie sprawy z tego, że jęki zrobiły się głośniejsze. Fotograf
krzyczał, że jest świetnie, doskonale. Słyszałem gwizdy, zbiorowe ,, WOW! ‘’ ,
ale się nie przejmowałem tylko poddawałem czułym, tęsknym pocałunkom chłopaka.
Po kilkudziesięciu sekundach odsunęliśmy się od siebie zdyszani, łapaliśmy
powietrze, które w pewnym momencie się skończyło i uśmiechaliśmy się do siebie
jak jacyś debile. Ktoś zaczął klaskać. Odwróciliśmy się w kierunku dźwięku.
Moim oczom ukazali się pozostali członkowie obu grup EXO, z jednym wielkim ,,
WHAT THE HELL?! ‘’ - jedynie Kyungsoo patrzył na nas jakoś tak normalnie i
uśmiechał się, pokazując jednocześnie uniesione kciuki w górę – cała ekipa
zdjęciowa i charakteryzatorzy. Wszyscy, którzy nie byli w stanie odrętwienia z
powodu obejrzenia skromnego przedstawienia bili brawo. Podszedł do nas główny
fotograf, uścisnął nam ręce i zaczął chwilę gawędzić.
Nie miałem jakiejś specjalnej ochoty na
pogaduszki, więc przeprosiłem ekipę, podziękowałem za ciężką pracę i udałem się
do przebieralni na chwilę odpoczynku. Ledwo tam wszedłem i stanąłem jak wryty.
Na kanapie leżał Kai, a pod nim Sehun. Bez koszulek. Bez spodni. Ledwo w
bokserkach. Zasłoniłem buzię ręką, by nie wydać z siebie krzyku. Nie mogłem się
ruszyć. Nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Stałem tam jak ten ostatni słup soli i
patrzyłem co wyprawiają. Słyszałem doskonale jęki wydobywające się z gardła
Sehuna, jak wyznaje swą miłość Jongin’owi, jak wykrzykuje jego imię. Zagryzłem
mocno wargę, aż poczułem na języku metaliczny smak krwi. Wybiegłem stamtąd,
zatrzaskując za sobą drzwi. Odszedłem parę kroków do najcichszego korytarza,
oparłem się o ścianę i zsunąłem w dół. Ukryłem głowę między kolanami, poczułem
jak po moich rozgrzanych policzkach spływają słone łzy. Nie mogłem przestać
płakać. Tak bardzo mnie bolał ten widok, te dźwięki. Szlochałem jak dziecko.
Otworzyłem oczy i nic nie widziałem.
Podniosłem się do pozycji siedzącej i rozejrzałem .. po pokoju? Ktoś zapalił
lampkę nocną. Chwilę później poczułem, że ktoś się na mnie patrzy.
Przyzwyczaiłem wzrok do lekko padającego światła i dopiero po chwili
zorientowałem się, że jestem w pokoju, a osoba kucająca przy łóżku to Yixing.
- Jak ja się tu znalazłem? Pamiętam, że
byliśmy na sesji i .. – zacząłem cicho, nadal nie widząc jakim sposobem
znaleźliśmy się w dormie, a co dopiero w pokoju. I w ogóle kto mnie tu
przytachał?
- Zniknąłeś na dłużej niż ktokolwiek
przypuszczał, więc Kyungsoo wraz ze mną poszliśmy Cię szukać. Znalazł Cię
jakimś dziwnym cudem na dworze. Byłeś cały rozpalony. Zakończyliśmy sesję
wcześniej i przywieźliśmy Cię tutaj, a reszta została. – odpowiedział spokojnym
głosem, podając kubek z Coldrex’em.
- Jak to na dworze? Nie pamiętam bym
wychodził na zewnątrz .. – przyłożyłem sobie rękę do czoła i .. o matko! Chyba
miałem gorączkę, byłem strasznie rozpalony. Powąchałem płyn w kubku i
skrzywiłem się.
- Też chcielibyśmy wiedzieć co żeś tam robił.
Wiem, że jest niedobre, ale pomoże Ci szybciej – Położył dłoń na mojej nodze i
zaczął ją głaskać.
Niechętnie wypiłem duszkiem ciesz i
skrzywiłem się na końcu, wywalając język. Matko, jakie to było obrzydliwe.
Oddałem mu kubek i westchnąłem cicho.
- Wiem, że coś się stało. Naprawdę nie
chciałbym naciskać, może sam zaczniesz mówić, ale nie lepiej jak się dowiemy co
się stało, niż masz to ‘coś’ w sobie dusić? – spojrzał na mnie. Ujrzałem w jego
oczach zmartwienie, troskę. Schowałem twarz w dłoniach. Usłyszałem jak ktoś
wszedł do pokoju i usadowił się koło Lay’a. Wziąłem parę głębszych oddechów i
opowiedziałem im co czuję w stosunku do Sehuna, co widziałem i dlaczego
prawdopodobnie zemdlałem. Głos mi się łamał, czułem, że zaraz znów wpadnę w
histerię.
- No ja ich chyba zabiję! Jak oni śmieli w
ogóle skrzywdzić naszego Bambiego?! – widziałem jak zbulwersowana Umma zespołu
krąży po pokoju i ledwo powstrzymuje się przed atakiem.
- A co z Tobą? Myślałem, że lecisz na Jongina
.. – odszepnąłem cicho i położyłem się. Lay przykrył mnie kołdrą i usadowił się
na swoim łóżku, obserwując mnie z drugiego końca pokoju. Umma stała na środku i
myślała intensywnie nad czymś.
- Bo lecę. I on doskonale o tym wie. Chce bym
był zazdrosny o Sehuna .. on go nie kocha .. – gdy wypowiadał te słowa, patrzył
centralnie w moje oczy, które z każdą chwilą robiły się coraz większe.
- Jak to nie kocha? – spytałem sennym głosem.
- Myślał, że Sehun chciał byś Ty był o Kai’a
zazdrosny. Na sesji zdał sobie sprawę, że tamten się w nim zakochał –
słyszałem, że podchodzi i kuca koło mojego łóżka.
- T-To .. co to miało być w przebieralni? –
czułem jak mój głos drży i powstrzymuje się od szlochu.
- Sam chciałbym wiedzieć. Wierz mi, a teraz
prześpij się. – odgarnął mi grzywkę z czoła i położył chłodny ręcznik.
Przymknąłem oczy i już po chwili odleciałem w objęcia Morfeusza.
Tym razem zbudziło mnie ciche brzdąkanie na
gitarze. Nie musiałem otwierać oczy, by wiedzieć, że to Lay grał. A tak
właściwie to co on robił w pokoju, który dzieliłem z Krisem i Xiuminem? Gdzie
się tamci podziali? Zacząłem się przeciągać i wydawać z siebie odgłosy jakby
gdzieś w pokoju był mały kociak. Zamlaskałem i przetarłem zaspany oczka.
Powitał mnie ciepły uśmiech Chińczyka. Roześmiałem się wesoło. Postanowiłem zapomnieć
o tamtym zdarzeniu, choć ono powracało i sprawiało mi wciąż ból, ale już nie
tak wielki. Skoczyłem pod letni prysznic, umyłem się dokładnie, ubrałem biały
podkoszulek, czerwone rurki i białe martensy. Umyłem zęby, wróciłem do pokoju,
by pościelić moje łóżko i je zdezynfekować.
- Co dziś mamy w planach? – zwróciłem się do
wchodzącego Krisa.
- Jedziemy na sesję zdjęciową. Musisz
dokończyć swoje partie + musimy mieć kompletny zespół, by zrobić całością
zdjęcie. A tak poza tym to czujesz się już lepiej? – spojrzał na mnie uważnie i
lekko się uśmiechnął. Kiwnąłem mu twierdząco głową. – Idź do kuchni, Kyungsoo
zrobił naleśniki z syropem klonowym i owocami. Najedz się i dojedziecie do nas.
- TAK JEST PANIE KAPITANIE! – stanąłem jak
żołnierz i zasalutowałem. Pobiegłem szybko do kuchni, zająłem miejsce i
opchnąłem 7 naleśników z truskawkami + herbatę. Posprzątałem po sobie,
podziękowałem mamie zespołu K i wybiegłem do ostatniego vana, który czekał na
naszą 3.
Kolejne sesje. Kolejna ciężka praca, mnóstwo
zabawy podczas robienia zdjęć, ogrom śmiechów, chichów i współpracy.
Zaliczyliśmy grupowe zdjęcia, z wybraną osobą, którą chcieliśmy mieć. Nadeszła
kolej na mnie. Fotograf chciał dołączyć do mnie Sehuna i zrobił to. Wszystko
było by dobrze, gdyby nie przebrał mnie za księżniczkę w niebieskiej sukni, a
Sehuna za rycerza w lśniącej zbroi. I tak paradowaliśmy po całej hali jakbyśmy
byli parą królewską. Podnosił mnie jak księżniczkę, obejmował, dotykał.
Starałem się na to nie zwracać zbytniej uwagi. Nie miałem się co podniecać, bo
ten i tak mnie olewał. Po męczącej godzinie dali nam 15 minut przerwy.
Przebrali nas tym razem w garnitury, ułożyli włosy na koguta, zapudrowali
porządnie, tak byśmy się nie świecili jak jajka na Wielkanoc. Po przerwie,
ustawili nas na zewnątrz przy wielkiej fontannie. Półgodziny na kolejne
zdjęcia, dziwne pozy itd. Po kolejnej półgodzinie skończyliśmy całkowicie
sesje. Zostały jeszcze tylko rozmowy itp. Sehun gdzieś się zmył. Poszedłem do
przebieralni, którą dzieliłem z BaekYeol’em, Krisem, Baozim i Suho, umyłem się,
przebrałem w swoje własne ciuchy i wypiłem herbatę, którą sobie przyrządziłem.
Wychodząc z pomieszczenia, ktoś mnie potrącił. Odwróciłem się i zdążyłem
zauważyć Sehuna. Płakał. Spojrzałem w kierunku, z którego wybiegł, podszedłem
tam cicho i zajrzałem do środka. Ujrzałem KaiSoo .. uśmiech wypełzł mi na
buzię. Nie wiem czemu. Taki odruch. Zamknąłem cicho drzwi i pobiegłem za
maknae. Znalazłem go na dachu budynku. Siedział oparty o murek, z głową
schowaną w rękach. Kucnąłem naprzeciw niego i oparłem się o jego kolana.
- Odejdź. – usłyszałem niewyraźne słowo, ale
wiedziałem co mówi. – Chcę pobyć sam.
- Nie zostawię Cię. – zacząłem gładzić powoli
jego nogę, ale ten się odsunął.
- Odejdź, nie chcę nikogo widzieć ..
- Hunnie .. Wszystko będzie dobrze, ułoży się
zobaczysz. Będziesz jeszcze szczęśliwy, jak nie z nim to z kimś innym. Przecież
nie tylko on jest jedyny na świecie. Są inni .. – próbowałem do niego jakoś
dotrzeć.
- Nie masz pojęcia, o czym mówisz. Ty nigdy
nie straciłeś kogoś, kogo kochałeś – spojrzał mi prosto w oczy. Poczułem ból.
Ból w klatce piersiowej, wielką gulę w gardle i łzy zbierające się pod
powiekami. Oddychałem spokojnie, by nie zareagować agresją.
- Mylisz się. Straciłem kogoś. Straciłem
Ciebie. Jesteś tak zapatrzony w Kai’a, jakby był jakimś pieprzonym bóstwem.
Olałeś mnie, mimo że wiedziałeś .. zdawałeś sobie sprawę co do Ciebie czuję ..
jeśli nie .. to jesteś ślepy .. Wszyscy wiedzieli, że mi się podobasz .. – gdy
mówiłem, próbowałem cały czas patrzeć mu w oczy, ale było to strasznie trudne.
Ból narastał, gula również.
- Nie mów tak na niego! Skoro tak bardzo mnie
kochasz to dlaczego obściskujesz się z Lay’em?! Bawisz się nim? To samo byś ze
mną pewnie zrobił .. ! – patrzył na mnie z dziką furią. Wstał i pociągnął mnie
za kołnierz bluzy do góry. Stanąłem na własnych nogach, patrzyłem na niego, a
łzy spływały wolnym tempem po policzkach.
- Ja się bawię?! A Kai co z Tobą zrobił?! Nie
wiedziałeś, że on Cię nie kocha tylko się bawi?! Aż tak ślepy byłeś?! Kai kocha
Kyungsoo! A Lay Suho! Ten pocałunek z nim był ustawiony byś był zazdrosny, ale
Ciebie to nawet nie obeszzz .. – wpierw poczułem jak coś miękkiego dotyka moich
warg, a następnie moja głowa obraca się o 360 stopni. Złapałem się za piekące
miejsce. Uderzył mnie .. i to cholernie mocno.
- NIE MASZ PRAWA TAK O NIM MÓWIĆ! NIC NIE
WIESZ! NAJLEPIEJ JAKBY CIĘ NIE BYŁO! NAJLEPIEJ JAKBYŚMY SIĘ NIGDY NIE POZNALI!
NIENAWIDZĘ CIĘ XIAO LU! – czułem jak naparł na moją klatkę piersiową i popchnął
mnie do tyłu. Potknąłem się o niski murek i .. leciałem w dół. Zamknąłem oczy i
ostatkiem sił krzyknąłem : ,, Kocham Cię Oh Sehun!! ‘’. Usłyszałem wrzask. Nie
wiem kto krzyczał. Poczułem coś zimnego i twardego. Otworzyłem oczy. Zamazanym
wzrokiem widziałem wystraszoną buzię Sehuna, słyszałem tupot biegnących stóp,
czułem metaliczny zapach, intensywny .. bardzo .. próbowałem ruszyć ręką, ale
złapał mnie potworny ból .. chyba ją złamałem .. Słyszałem, że ktoś mnie wołał,
ale nie byłem w stanie rozpoznać głosu .. wstrząsnął mną potężny dreszcz, z ust
zaczęło mi coś płynąć na zewnątrz .. ktoś mną potrząsał .. słyszałem wycie
syren .. czułem ledwo bijące serce .. ledwo .. a może wcale? .. zatrzymanie
akcji serca .. a potem .. potem zapadła ciemność i słychać było jak echo czyjś
przeraźliwie, zrozpaczony krzyk .. nie wiem co to było .. odszedłem i już się
nie obudziłem ..
*0*
OdpowiedzUsuńboże! to było piękne!!! Tylko jedno "ale" głowa nie może obrócić się o 360 stopni xd to fizycznie niemożliwe xd a tak poza tym to świetne! masz nowego obserwatora!
OdpowiedzUsuń