- Prezent imieninowy dla
mojego męża Chena -
Nie umiem składać życzeń,
ale postaram się specjalnie dla Ciebie <3
A więc życzę Ci wszystkiego
co najlepsze. Żebyś się nigdy nie smuciła, by na Twojej buzi zawsze gościł
uśmiech. Byś śmiała się z błahych rzeczy, które innym mogą wydawać się
niedorzeczne, byś nie przejmowała się co ktoś powie, byś była sobą i taka
pozostała. Prócz tego w cholerę pieniędzy, garnca złota, tęczy, Chanyeola i
cudownych imienin.
Trzymam kciuki i wierzę, że
dostaniesz się na swój wymarzony kierunek: SINOLOGIĘ <3
AMEN -
WSZYSTKIEGO
NAJLEPSZEGO SUHO
Rating: PG-17
Pairing: KrisHo
[Kris x Suho]
Rodzaj:
one-shot, fluff
Ostrzeżenia: nie są zespołem, seks
Ilość: 11 810 łącznie, licząc bez życzeń – 11 724
POV:
Suho
Poczułem
lekkie muśnięcia na skroni jednej i drugiej, policzkach, szczęce, a w końcu na
wargach. Mruknąłem cicho i przekręciłem się na bok, myśląc, że to tylko
przyjemny sen. Kolejne muśnięcia na lewym policzku, schodzące w dół przez
szczękę i zatrzymujące się na odsłoniętej szyi. Delikatne łaskotanie, ciepły
oddech i cudowna miękkość warg. Duże ręce wkradające się pod koszulkę z
wizerunkiem wilka, lekki dotyk na żebrach, brzuchu, klatce piersiowej i niezbyt
przyjemny, nie wiadomo skąd docierający chłód. Skrzywiłem się przez sen, po
omacku szukając nakrycia. Nie znalazłem go. Jedyne na co trafiłem to czyjaś
ręka chwytająca moją i czyjeś wargi składające na mym nadgarstku czuły
pocałunek. Westchnąłem cicho i uchyliłem powoli powieki, będąc oślepionym
promieniami popołudniowego słońca. Parę centymetrów ode mnie siedział chłopak w
krótkich czarnych włosach. Ze zmrużonymi oczami przyglądałem się postaci i
próbowałem zorientować się kto to jest. Niestety słońce skutecznie mi to
uniemożliwiało. Zabrałem rękę z uścisku i przetarłem sobie pięściami oczy.
Ziewnąłem i podniosłem się do siadu. Uniosłem wzrok na osobę, która szybko się
zbliżyła i złożyła motyli pocałunek na moich ustach.
-
Dzień doberek Śpiąca Królewno.
Od
razu rozpoznałem TEN głos. Głos, który przyprawiał mnie o szybsze bicie serca,
od którego dostawałem gęsiej skórki, który nigdy nie miał prawa mi się znudzić.
Niski, spokojny, jednocześnie cholernie pociągający.
-
Dzień dooo..ah-bry.. – odpowiedziałem w przerwie między ziewnięciami.
Potrząsnąłem głową i sięgnąłem do głowy, by poprawić fryzurę. Słysząc śmiech,
spojrzałem na przybysza i zmarszczyłem brwi. – A tak właściwie to co Ty tu
robisz? Jak tu wlazłeś? Skąd miałeś klucze? I dlaczego o tak wczesnej porze
mnie nachodzisz? – Kolejna salwa śmiechu. – Zamiast się śmiać byś mi odpowiedział!
– Usiadłem naburmuszony, formując usta w podkówkę.
-
Odpowiem po kolei, a więc: siedzę, przez drzwi, dorobiłem sobie, pora wcale tak
wczesna nie jest Kochanie. Godzina jest 14.00 a Ty zamiast leniuchować to powinieneś
świętować. – Posłał mi jeden z tych swoich firmowych uśmiechów. Widząc to, nie
mogłem się dłużej gniewać i opadłem bezwładnie na poduszki, zaraz jednak szybko
podnosząc się do pionu.
-
14.00?! Cholera jasna! Miałem być o 11.00 u brata! Aish! No to mam
przechlapane.. Cz-czekaj! Ale co świętować? Ktoś ma dziś urodziny czy co?! –
Dopadłem do chłopaka, chwytając się jego białej koszuli i patrząc w oczy z
nadzieją, że dowiem się co mi umknęło. Ten jak zwykle, zamiast wczuć się w
powagę sytuacji – wybuchnął niepohamowanym śmiechem.
-
Idź się umyj, ubierz to wtedy się dowiesz.
-
A-Ale..
-
Bez dyskusji. Do łazienki marsz.
Zrezygnowany
zczołgałem się z łóżka, podszedłem do szafy i wyjąłem beżową bluzkę, czarne
jeansy i czyste bokserki. Poczłapałem do łazienki, w której chwilę później się
zamknąłem, rozbierając do naga i wchodząc pod gorący strumień wody.
Pomieszczenie natychmiast wypełniła ciepła para i zapach kawowego żelu. Stojąc
pod strumieniem, zamknąłem oczy i oddałem się rozmyślaniom. Przez to nie
usłyszałem jak drzwi się otwierają i ktoś wchodzi do środka, po czym otwiera
drzwi kabiny i dołącza się. Zorientowałem się dopiero wtedy, gdy czyjeś ręce
oplotły mnie w talii, a podbródek obcego umiejscowił się na czubku mojej głowy.
Wystraszony podskoczyłem powodując jęk drugiej osoby oraz małe przekleństwo.
Obróciłem się by dojrzeć Krisa trzymającego się za szczękę. Zapominając o
fakcie, że obaj byliśmy nadzy, zbliżyłem się, chwytając jego buzię w swoje ręce
i składając na podbródku czuły pocałunek na ukojenie bólu. Kolejny jęk.
Zdziwiony odsunąłem się trochę od niego, ale wciąż przylegałem do jego
rozbudowanego ciała. Poruszyłem nieznacznie dolną partią ciała, a z gardła
starszego wydobył się seksowny pomruk. Wybałuszyłem oczy i spojrzałem to na
nasze złączone brzuchy, to na twarz zarumienionego chłopaka.
-
Podoba Ci się to? – Wypowiadając te słowa, ruszyłem raz jeszcze biodrami. I
znów usłyszałem ten sam odgłos z gardła partnera. Nie mogłem w to uwierzyć.
Najzwyklejszy ruch; potarcie swoim kroczem o jego – sprawiał, że chłopak się
podniecał. Pokręciłem z rozbawieniem głową i chciałem raz jeszcze wykonać ten
sam gest, ale powstrzymało mnie jedno mocne popchnięcie na ścianę kabiny.
Walnąłem w nią z głuchym łoskotem by po chwili poczuć swoje ręce przygwożdżone
do ściany, a wargi zaatakowane przez usta Wu Fana. Nie dał mi dojść do słowa.
Wpił się mocno, od razu wsuwając swój mięsień do mojej jamy ustnej. Zamruczałem
cicho i poruszyłem się niespokojnie. Nie lubiłem tych jego gierek. Zawsze
doprowadzały mnie do białej gorączki. Nigdy nie wiedziałem co zrobi. Czy
poprzestanie na całowaniu, drażnieniu mojej biednej skóry, czy przejdzie do
czegoś lepszego i bardziej brutalnego. Nie byłem medium, więc zdałem się na los
i czyny Chińczyka. Nasze języki walczyły o dominację. Żaden nie chciał się
poddać – oba chciały wygrać i przejąć kontrolę nad drugim.
Po
paru sekundach lub minutach tej bezowocnej walki, Kris przerwał pocałunek,
schodząc gorącym językiem w dół mojego rozgrzanego ciała. Wciąż przytrzymywał
moje ręce, ale nie na długo. Zsunął je na moje żebra i biodra. Zatrzymał się na
szyi, gdzie zostawił mi czerwone ślady. Wyglądały trochę jakby wampir mnie
dopadł; 2 ranki obok siebie, które w rzeczywistości nie były śladami po kłach
tylko tworzącymi się malinkami. Jęczałem cicho gdy zasysał moją skórę. Było to
tak cudowne uczucie, a ja nie miałem siły ani ochoty by się przymknąć.
Przestępowałem niecierpliwie z nogi na nogę, chcąc dowiedzieć się co wyższy
zamierza zrobić. Bez zbędnych ceregieli sunął mięśniem w dół, znacząc sobie
teren malinkami. Doszedł do punktu końcowego, chwytając w ręce mojego członka.
Otworzyłem szeroko oczy.
-
Stój. Nie.. nie rób tego..
Wstał
z klęczek i spojrzał centralnie w moje oczy. Zadrżałem i przełknąłem ślinę,
która z niewiadomych przyczyn zebrała się w mojej jamie hektolitrami.
-
Wszystkiego najlepszego Suho. Dziś Twoje urodziny. Chciałem Ci tylko i
wyłącznie sprawić przyjemność w ten szczególny dzień jako mój prezent. –
Spojrzałem w jego ciemne oczy i uśmiechnąłem się pod nosem. Byłem tak zabiegany
i zajęty pracą, że zapomniałem o własnych urodzinach. Mimo że parę dni temu była
o nich kilkakrotnie wspominka. Roześmiałem się i zarzuciłem swoje ręce na barki
czarnowłosego. Stanąłem na palcach i pocałowałem go namiętnie, w geście
podziękowania za pamięć. Odwzajemnił pocałunek, ale nie na długo. Oderwał się
ode mnie wracając do poprzedniej roboty. Klęknął i wziął mojego członka w ręce.
Gorącym językiem i wodą jeździł po całej jego długości. Wwiercał się w czubek i
delikatnie go podgryzał. Ręce nie pozostawały w spoczynku. Pracowały na pełnych
obrotach masując i pieszcząc moje jądra i członka. Odchyliłem głowę do tyłu i
przymknąłem oczy z powodu odczuwanej przyjemności. Nie zatkałem ust. Chciałem
by Wu Fan słyszał, że to co robi, robi dobrze. Że mi się to podoba i to jeszcze
jak. Wplotłem palce w jego włosy i zaciskałem od czasu do czasu ręce na nich. W
końcu po kilkunastu sekundach bawienia się, prowadzący wziął całego mojego
kolegę do ust i zajął się nim używając warg, zębów i języka. Brał go całego, do
końca. Drażnił się i bawił w bardzo niekorzystny dla mnie sposób. Podniecałem się
do granic możliwości, czułem znajome mrowienie w podbrzuszu i gdy już myślałem,
że dojdę – starszy przerywał. Denerwowało mnie to. On to doskonale wiedział.
Robił te wszystkie rzeczy specjalnie, ale nie miałem mu tego za złe. W jakimś
sensie mi się to podobało. Zagryzłem dolną wargę czując narastające
podniecenie. Po raz kolejny chciałem dojść.. spuścić się do ust, gardła
chłopaka.. znów.. odsunął się. Warknąłem cicho i podciągnąłem go do góry.
Spojrzał na mnie zszokowany, a ja nie bawiąc się w rzadkie gierki popchnąłem
jego cielsko na kabinę. Odwróciłem go tyłem do siebie. Rękoma oparł się o
szybę. Próbował zobaczyć co robię, ale nie dałem mu się. Przygotował mnie
bardzo dobrze, wciąż czułem jego wargi, język i zęby na swoim penisie. Jego
lepką, ciepłą ślinę. Rozpostarłem ją do końca, podszedłem do wyższego i
rozwarłem jego nogi by stanął w rozkroku lekkim. Nie czekając na żadne
pozwolenie, słowo, gest, ruch – wszedłem w niego energicznym ruchem. Chyba był
w ciągłym szoku, bo dopiero po jakimś czasie skapnął się co się właśnie stało.
To nie była moja wina. Mógł się ze mną nie bawić. Mógł pozwolić mi spokojnie
dojść, ale nie.. on musiał działać po swojemu. To ja również działam po swojemu
– przejmuję kontrolę. W końcu jak sam powiedział: to moje urodziny. Chce mi dać
przyjemność w ten szczególny dzień jako prezent od niego. Tak więc proszę –
biorę to co dają na tacy.
Wszedłem
w niego do końca i wysunąłem się, jedynie główką zostając wewnątrz. I ponownie
się wsunąłem w głąb. I tak parę razy wolno powtórzyłem. Jesteście w stanie
sobie wyobrazić jęczącego Krisa? Bo ja nie byłem w stanie. Aż do tej chwili.
Jego gardłowy głos, dźwięk stamtąd dochodzący.. był.. niesamowity. Czułem gęsią
skórkę na skórze. Miałem wrażenie jakby ktoś mnie zahipnotyzował. Od tych jęków
przyśpieszałem z każdą chwilą. Mruczenie, warczenie było ciche, ledwo
dosłyszalne dla moich uszu. Musiałem się skupić by dosłyszeć je przez lecącą
wodę. Postarałem się jeszcze bardziej z pchnięciami, aż trafiłem w czułe
miejsce. Tak. Znalazłem jego punkt G. Teraz to dopiero fajnie się zaczęło.
Wiercił się jakby miał owsiki w dupie.. No dobra.. Może owsików to nie miał,
ale miał mojego kolegę. Chociaż.. czy dalej ich nie było to nie wiedziałem. E
tam. Może będą życzliwe i mnie nie zjedzą. Ciekawe jakby to było być
wykastrowanym przez owsiki? .. Wtf. O czym ja myślę?
Warczenie
i jęki się podniosły, drżał, wykrzykiwał czasem moje imię.. wykrzykiwał to, że
mnie kocha.. wyznawał mi swoją miłość podczas przeżywania rozkoszy.. Ej.. ale
to fajne.. Normalnie to nic z niego wyciągnąć nie można, a teraz proszę.. jaki
posłuszny… Ee.. wróć. Stop.
Przyległem
do jego pleców, w ręce chwyciłem jego sprzęt, który również musiałem zaspokoić.
O dziwo gdy tylko go dotknąłem, stanął na baczność jakby był już gotów od
dawna. Tylko czekał, aż sobie o nim przypomnę. Uśmiechnąłem się pod nosem i
przyspieszyłem ruchy bioder. Pieprzyłem go równo, bez żadnego przystanku.
Zassałem się na jego karku, pozostawiając odznaki. Ruchy rąk również
przyśpieszyłem, wbijałem palec w czubek jego penisa, doprowadzając partnera do
szaleństwa. Nasze ciała idealnie ze sobą współpracowały mimo różnicy wzrostu.
Jakoś dałem radę i wszystko szło jak po maśle.
Skupiając
swój słuch na jękach i krzykach, dotyk na ciele, węch na .. czymś tam, smak na
kroplach potu i wody zmieszanych razem, a wzrok na wyginającym się ciele
uległego.. doszedłem z przeciągłych jękiem, zalewając tyłek Krisa swoją białą
cieczą. Wystrzeliłem podwójnie; za loda i za ruchanie. Chińczyk doszedł chwilę
później w moje ręce. Wyszedłem powoli z niego i spojrzałem na swoje ręce, które
Fan wziął w swoje i zaczął zlizywać swoją spermę z mych palców. Roześmiałem się
wesoło i pocałowałem go w usta, czując słonawy posmak nasienia.
-
Dziwny smak.
-
Tak smakuję. Taki mój urok.
Obmyliśmy
się dokładnie z potu i nasienia, wytarliśmy się, ubraliśmy i wyszliśmy z
łazienki. Chłopak złapał mnie za rękę i zaciągnął na środek pokoju.
-
Zamknij oczy. Pod żadnym pozorem ich nie otwieraj, dopiero gdy powiem, dobrze?
-
Dobrze..
Pocałował
mnie w czoło i wyszedł z pokoju gasząc światło. Na dworze się ściemniło albo mi
się wydawało. Przecież dopiero była 14.. A może to zasłony? Zamknąłem oczy jak
obiecałem i czekałem. Czekałem i czekałem, aż poczułem dziwne ciepło oddalone
jakiś kawałek od moje twarzy. Obiecałem, że nie otworzę oczu. Chciałem
dotrzymać obietnicy.
-
Otwórz oczy. Pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczki.
Zrobiłem
to co powiedział. Nie musiałem zastanawiać się nad życzeniem. Dokładnie
wiedziałem czego chcą, a właściwie co już mam. Jedyne o co poprosiłem to byśmy
zostali razem na zawsze. O wytrwałość dla naszego związku. O nic więcej prosić
nie chciałem, to co pragnąłem – już miałem. Zdmuchnąłem świeczki i usłyszałem
śpiew. Kris zapalił światło, odstawiając wcześniej tort lodowy na stolik.
Przyjrzałem mu się, bo coś w jego wyglądzie mi nie pasowało. Dopiero po chwili
ujrzałem dopięte kocie uszka i domalowane wąsy i nosek. Zakryłem buzię by nie
jebnąć śmiechem. Chińczyk stanął zawstydzony na środku pokoju i włączył muzykę
śpiewając mi sto lat.
Następnie przytknął ręce do głowy i do kolejnej piosenki
dla dzieci zaczął tańczyć, machając ‘uszkami’ i ruszając biodrami.
(wyobraźcie sobie tak tańczącego Krisa z identyczną miną XD)
Tańczył
z zawstydzeniem malującym się na jego twarzy. Wnioskować to można było po
wypiekach na policzkach. Awww.. uroczo wyglądał. Tylko go schrupać. Na koniec
dał jeszcze pokaz gwiyomi i zakończył pozą posyłając mi całusa. Przy tym nie
wyrobiłem i zacząłem śmiać się jak szalony. Chłopak lekko się obruszył,
podszedł do ciasta, wyjął świeczki i podszedł do mnie. Myślałem, że chce bym
spróbował, więc pochyliłem się lekko, a ten.. WCISNĄŁ MOJĄ GŁOWĘ W TORT.
Podniosłem
głowę, będąc cały umorusany kremem.
-
Wu Yi Fanie do cholery! Co Ty sobie wyobrażasz? Przez Ciebie jestem ZNÓW cały
brudny!
Ten
sam zaczął śmiać się debil i pokazywał mi język.
-
Było się ze mnie nie śmiać. Raz, powtarzam RAZ tylko to zrobiłem. Więcej się
nie dam.
-
Aish! Kurczę. A mogłem to nagrać.
-
Tylko byś spróbował..
-
Kris no!
-
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO SUHO! SPEŁNIENIA MARZEŃ I TAK DALEJ.
Wykrzyczał
odstawiając tort na stół i popychając mnie ponownie w kierunku pomieszczenia,
gdzie miał miejsce nasz pierwszy raz.
- KONIEC -
Fajna Panda, nie? :D
kocham cie bao <3
OdpowiedzUsuńsuper wpis!!! obserwuje i liczne na to samo :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie kaszalotek.blogspot.com
WYPIERDALAJ Z TYM SUKRISEM, BO KRIS JEST UKE, JEBŁAM RAZY 72172626252655235 DZIĘKI KURWA.
OdpowiedzUsuńA ostatnio miałam zajebistą rozkminę z koleżanką na temat ich paringu: KRUCHO. KUMASZ, KRuho... aahahah, ale suchar skhsjhd. XD
Dobra i tak masz wpierdol za tego jęczącego Krisa pchanego w tyłek nie żyjesz, boże moje oczy suhshsjsh XDD *3*
Ale poza TYM seksem to wszystko miodzio, fluffiasto, czyli tak jak Krisusek kocham *-*
KOCHAM CIĘ, MOJE UKE <3
ULEGŁY KRIS PO RAZ PIERWSZY W ŻYCIU PŁACZĘ Z FEELSÓW TO JEST TAKIE...PIĘKNE :D ;; <3
OdpowiedzUsuńKocham to ;_ ; <3
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń