IDIOTA?
KRETYN? KOCHANEK. BRUTAL? KAT?
Rating:
R
Pairing:
BaekYeol [Baekhyun x Chanyeol]
Rodzaj:
yaoi
Ostrzeżenia: przemoc, wulgaryzmy
Ilość: 15 374 słów
POV:
Chanyeol
Wróciliśmy do dormu zmęczeni, głodni i szczęśliwi, że sesja
zdjęciowa się udała. Każdy myślał tylko o dobrym jedzeniu, odświeżającym
prysznicu i ciepłym łóżeczku, które czekało na każdego z nas w naszych
pokojach. Niestety, tą ostatnią przyjemność musieliśmy odstawić na później, ponieważ
menager już nas gonił do wytwórni. Westchnęliśmy ciężko jak męczennicy i
powlekliśmy swoje zacne ciała w kierunku kuchni, gdzie już czekało na nasze
żołądki ciepłe kimchi roboty naszej ukochanej Ummy. Zjedliśmy ze smakiem, a ten
który pierwszy skończył już leciał do łazienki pod prysznic, by ogarnąć się na
wyjście.
Zwarci i gotowi, najedzeni i wypucowani, ale śpiący stawiliśmy się
po niecałych trzydziestu minutach przy samochodzie. Już chciałem wsiąść, gdy
ktoś chwycił mnie za ramię i pociągnął do tyłu. Obejrzałem się na osobnika i
ujrzałem menagera, który kręcił głową.
- Tobie i Baekhyunowi dziękujemy.
- Ale jak to? – Spojrzałem uważnie na niego i zastanawiałem się o
co może chodzić.
- Baekhyun się źle poczuł. Lepiej by został w dormie niż męczył
się w wytwórni. Ty zostaniesz razem z nim, choć podejrzewam, że to kiepski
pomysł i się nim zaopiekujesz. – Spojrzał na mnie z powagą i wskazał starszego
chłopaka, który kucał na schodach przy wejściu do budynku w pozycji
embrionalnej.
- Dobrze, zostanę. Ale co w tym złego, że zostaniemy we dwójkę? –
Spytałem głupio i oczekiwałem odpowiedzi. W prawdzie cieszyłem się, że będziemy
tylko my. Nikt nie będzie mi przeszkadzał w czymś, o czym już dawna marzyłem.
- Wiesz, jakoś nikt nie chce powtórki z ostatniego razu, co
musieliśmy wzywać straż pożarną, bo kurczak podpalił firankę. Do tej pory nie
chcę wiedzieć jak to zrobiliście, więc proszę was po dobroci by nie było
podobnych numerów. – Spojrzał na mnie z politowaniem, a ja próbowałem
powstrzymać się od wybuchnięcia śmiechem. Tak, idealnie pamiętałem ten dzień.
Chcieliśmy reszcie zespołu sprawić niespodziankę i samemu coś ugotować.
Wybraliśmy wielkiego kurczaka, utopiliśmy go w ziołach i wsadziliśmy do
piekarnika. Wszystko było by dobrze, gdybyśmy o nim nie zapomnieli, bo
zajęliśmy się grą na Xboxie. Po jakimś czasie usłyszeliśmy wybuch i potężne
ciepło. Pobiegliśmy na miejsce i zobaczyliśmy piekarnik i firankę w ogniu. Nie
pamiętaliśmy numeru straży pożarnej, więc otworzyłem okno w salonie i zacząłem
na cały regulator udawać wóz strażacki. Ktoś wziął nas za psychicznie chorych,
ale widząc płomienie zadzwonił po straż, pogotowie i policje. Wróciłem szybko
do kuchni, a widząc starszego przycupniętego na krześle z kijem i pianką na
nim, zamiast gasić pożar, przysiadłem się do niego i powtórzyłem czynność,
którą wykonywał. I tak siedzieliśmy przy ognisku i robiliśmy pianki, póki
strażacy nie wbili się do dormu i nie ugasili płomieni, wynosząc nas na rękach
z budynku.
O tak. To była wspaniała sytuacja, ale nie powtórzymy jej więcej.
Nici zostały z naszego kurczaczka nad którym tyle pracowaliśmy. Cała robota
poszła na marne. Ale z racji tego, że dorm był do remontu, wytwórnia załatwiła
nam hotel na czas dopóki nie wyremontują nam mieszkania. Ludzie i fani tak się
zmartwili, że jeszcze tego samego dnia dostaliśmy taką furę jedzenia, że
następnego dnia nikt nie mógł zmieścić się w spodnie.
Ostatkami sił powstrzymałem się od uśmiechu i ponownie skupiłem
wzrok na menagerze.
- Niech się Pan nie martwi! Wszystko będzie pod kontrolą! –
Obdarowałem go swoim Happy Virusowym uśmiechem, po czym zaczekałem aż załadują
swoje tyłki do wozu i odjadą. Stałem tam jak latarnia i machałem im na
dowidzenia, życząc jednocześnie bezpiecznej podróży. Już się odwracałem by
ruszyć w kierunku budynku, gdy dobiegł mnie jeszcze krzyk Kyungsoo byśmy trzymali
się z dala od jego pięknej kuchni. Pokiwałem do siebie głową i ruszyłem do
chłopaka. Kucnąłem przed nim i położyłem swoje ręce na jego kolanach.
- Baekkie, co Cię boli? – Spytałem zmartwiony i czekałem
cierpliwie na odpowiedź, choć do takich osób nie należałem.
Podniósł powoli głowę i rozejrzał się uważnie na boki. Po chwili
jego wzrok spoczął na mojej osobie, a na jego buzi zakwitł przebiegły
uśmieszek.
- Nic mnie nie boli! Nie chciało mi się po prostu jechać. –
Roześmiał się wesoło i poczochrał mnie po głowie. Zmarszczyłem brwi, unosząc
kącik ust ku górze. Akurat wszystko szło na moją korzyść. Wstałem i pociągnąłem
starszego do pionu, a gdy wstał i się odwrócił, wyjąłem z kieszeni chusteczkę
nasiąkniętą eterem dietylowym i podetknąłem mu ją szybko pod nos. Przyparłem go
do swojego torsu i przytrzymałem by przestał się wyrywać. Po niecałych pięciu
minutach poczułem, że jego ciało staje się bezwładne i przestaje walczyć.
Zagryzłem dolną wargę by nie wybuchnąć szczerym śmiechem. Rozejrzałem się
dokoła czy nikt nie widział co tu miało miejsce. Chwyciłem chłopaka na ręce i zniosłem
go do piwnic. Skierowałem się pod numer 19, czyli dokładnie ten pod którym
mieszkaliśmy. Była tam nasza piwnica, ale nie używaliśmy jej, bo nie było
potrzeby. Stała i się marnowała. Ale to było do jakiegoś czasu. Przerobiłem ją
na pomieszczenie do torturowania ludzi. Zamiast drewnianych płotkowych drzwi –
wstawiłem porządne, metalowe po to, by żaden wścibski człek nie zaglądał co tu
ma miejsce.
Wniosłem chłopaka do środka, zamykając za sobą w miarę cicho
drzwi. Położyłem go na pojedynczym łóżku z czerwoną satyną i ściągnąłem mu
całkowicie ciuchy, zostawiając jedynie czerwone bokserki w bekony. Roześmiałem
się cicho na ten widok i wstałem z łóżka by przyszykować wspaniały dzień dla
niego. Wróciłem na chwilę do drzwi by zamknąć je na zasuwę i klucz, który
schowałem do szafeczki nad nimi. Zdjąłem z siebie sweter, bluzkę i spodnie,
zostając w czarnych bokserkach.
Wróciłem z powrotem do chłopaka. Kucnąłem przy łóżku i wysunąłem
jedną z szuflad pod łóżkiem. Wyjąłem cztery liny i potrzebne przybory do
przeprowadzenia ‘operacji’. Schowałem waniliowy lubrykant do etażerki koło
łóżka, zasunąłem wszystkie szuflady i zacząłem przywiązywać jak najdelikatniej starszego
do łóżka, tak by się nie zbudził zbyt szybko. Oddzielnie każdą nogę i rękę. Na
szyi zapiąłem mu czerwoną obróżkę ze stożkami, a oczy przewiązałem czarną
opaską. Zagryzłem dolną wargę i wziąłem ze stołu czerwoną świeczkę. Zapaliłem
ją i czekałem na wystarczającą ilość wosku.
Rozejrzałem się po ‘pokoju’ i szybkim krokiem podszedłem do okien
by zasłonić je kawałkiem materiału, który wisiał na karniszach. Niby to lufciki
były, a nigdy nie wiadomo kto zechce podejrzeć co się w piwnicach wyrabia.
Pokiwałem głową i wróciłem do chłopaka. Usadowiłem się na jego biodrach i
delikatnie otarłem swoim kroczem o jego. Skierowałem wzrok na jego twarz i
obserwowałem jak marszczy czółko. Nachyliłem się nad nim i powoli, nieśpiesznie
musnąłem jego czerwone wargi. W odpowiedzi usłyszałem mruknięcie, co mogło
oznaczać, że chłopak zaczyna się budzić. Tak. Wybudzał się. Skąd wiem?
Dosłownie, parę sekund później czułem jak starszy szamocze się pode mną i
próbuje się wydostać.. ale na marne. Bo kto rozwiąże supły Happy Virusa? Nikt.
Czasem sam nawet ich nie potrafiłem rozplątać.
Roześmiałem się cicho na widok małego, kruchego ciała pod moją
postura, które usilnie próbowało albo się wydostać, albo zsunąć opaskę z oczu.
Pokręciłem głową rozbawiony, jednocześnie nachylając się nad chłopakiem i
szepcząc mu cicho do ucha:
- Nie masz szans Baekkie.. – mrucząc mu do ucha te słowa,
przygryzłem lekko płatek jego ucha. Nie obyło się bez mruknięcia. A może to
było warknięcie? Nieważne.
- Ch-Chanyeol?! C-Co Ty wyprawiasz do cholery jasnej?! Wypuść mnie
natychmiast! I dlaczego tu jest tak z-zimno?! Ch-Chanyeol! Słyszysz co do
Ciebie mówię?! Agrh..! To nie jest śmieszn..! – Nie pozwoliłem mu dokończyć.
Przerwałem jego bezsensowną litanię brutalnym pocałunkiem. Wdarłem się do jego
jamy ustnej swoim sprawnym językiem, by po chwili móc dokładnie ją spenetrować.
Czułem, że próbuje zamknąć buzię, ale bezskutecznie. Trzymałem jego podbródek w
stalowym uścisku. Odsunąłem się na chwilę od niego i spojrzałem uważnie,
zamyślając się.
- D-Dlaczego to robisz? T-To jakiś żart, prawda? – Usłyszałem
cichy głosik pod sobą. Skierowałem wzrok na szybko unoszącą się klatkę
piersiową, szyję, aż w końcu trafiłem na usta, które poruszały się ledwo
widocznie.
- To nie jest żaden żart. Wiesz dobrze, że mnie do Ciebie ciągnie
i ze wzajemnością. Wiem od dłuższego czasu mój malutki, kochany Baekkie. Nie
sposób nie zauważyć jak na mnie patrzysz w dormie, na wywiadach, koncertach czy
w szczególności na sesjach zdjęciowych. Np. dzisiaj. Co to było? Przypadkowe
dotykanie moich ud, pośladków? Te rumieńce na twojej twarzyczce jak tylko
przyłapałem Cię na gapieniu się na mnie i mój seksowny tyłek. Powiedz
Kochanie.. o czym myślałeś obserwując mnie? Hmm..? Jak fotograf kazał Ci usiąść
na moich nogach, buzią do mnie, jak się otarłeś niby przypadkowo o moje
krocze.. Co to za rumieńce i jęki wydobywały się z Twoich ślicznych, bekonowych
usteczek? – ‘Siedziałem’ na jego biodrach i patrzyłem na każdy minimalny ruch
ze strony wybranka. Niecierpliwie zagryzał wargi jakby próbował się powstrzymać
przed zrobieniem czegoś. Próbował złączyć nogi, które za sprawką lin
rozszerzały się. Pokręciłem rozbawiony głową, widząc, że nie doczekam się
odpowiedzi.
Oparłem ręce po obu stronach jego głowy, schylając się i muskając
lekko jego wargi swoimi. Schodziłem pocałunkami na linie szczęki i szyję, gdzie
zostawiłem ślady upominkowe w postaci malinek.. i to dość sporych. Tak.
Specjalnie mu to robiłem. Żeby wszyscy wiedzieli, że ten słodki Bekonik jest
już przez kogoś zajęty. Rękoma sunąłem wzdłuż tego kruchego ciałka, zahaczając
momentami o sutki, które z każdą chwilą robiły się twardsze. Widziałem kątem
oka jak ofiara zagryza wargę byle by tylko nie wydać z siebie odgłosu
zadowolenia. Jeszcze chwila i się złamie biedaczyna. Doskonale wiedziałem,
gdzie ma swoje czułe punkty i dobrze umiałem tą wiedzę wykorzystać w praktyce.
Zsunąłem się niżej, językiem znacząc drogę z jego szyi i obojczyków do klatki
piersiowej i sutków. Chwyciłem obydwa między palec wskazujący a kciuk i zaczął
lekko je kręcić oraz ciągnąć do góry.
Jęk.
Jeden do zera. Nawilżyłem dobrze język i zacząłem lekko trącać
mokrym mięśniem sutki chłopaka. Podgryzałem je czasami słysząc ciche jęki z ust
ofiary. Cieszyłem się w głębi duszy jak głupi. Od dawna marzyłem o takich
rzeczach, a teraz w końcu mogę je spełnić w rzeczywistości. W tej chwili czułem
się najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Zostawiłem w spokoju klatkę
piersiową chłopaka i przeszedłem do następnej części. Na brzuchu i podbrzuszu
dałem upust kolejnym emocjom, naznaczając te miejsca malinkami. Zahaczyłem
palcami o materiał bokserek. Zamyśliłem się i rozwiązałem nogi chłopaka, a ten
widząc, że może mieć jakaś szansę – próbował mnie kopnąć. W porę złapałem go za
kostki i złożyłem delikatne pocałunki na jego łydkach, piszczelach i udach.
Jednym sprawnym ruchem ściągnąłem z chłopaka bokserki w bekony, odrzucając je
gdzieś na podłogę. Wyjąłem z szuflady kajdanki i po kolei skułem ręce chłopaka,
odwiązując je wcześniej z ucisku lin. Przewróciłem chłopca na brzuch,
podciągnąłem go by wypiął się w moim kierunku. Wyjąłem waniliowy lubrykant i
nałożyłem odrobinę żelu na 2 palce. Rozsunąłem trochę nogi chłopaka, by się
rozkraczył i bez zbędnych uprzedzeń wsunąłem dwa palce analce w odbyt chłopaka.
Usłyszałem krzyk, ale nie przejąłem się. Zacząłem mu robić nożyce, poruszać
palcami wewnątrz by w miarę możliwości przygotować go na gorsze. Nachyliłem się
nad jego ciałem, nie przestając stymulować ruchu ręki. Ucałowałem delikatnie
jego kark, drażniąc zębami i wsysając się w jego skórę co pewien czas. Druga
ręka powędrowała do członka chłopaka. Chwyciłem jego przyrodzenie w rękę i
ścisnąłem, wydobywając z malinowych usteczek chłopca jęk zmieszany z krzykiem
zadowolenia. Poruszył biodrami na swoją niekorzyść, powodując, że moje palce
wbiły się jeszcze głębiej i otarły się o prostatę. Zaśmiałem mu się cicho do
ucha i cofnąłem, zabierając gwałtownie rękę z jego tyłka. Sięgnąłem po
świeczkę, patrząc, że zaczęła się topić, wytwarzając sporą dawkę wosku. Wziąłem
świecę i przechyliłem ją nad plecami ofiary. Gorący wosk zaczął skapywać na
plecy, pozostawiając czerwone, bolesne ślady. Krzyk z gardła wydobył się niemal
natychmiast. Wiercił się, krzyczał z bólu, a ja? Miałem na to wyjebane.
Patrzyłem na to zafascynowany, co chwila rozlewając po ciele wosk. Skierowałem
ruch na pośladki, gdzie spadło parę kropel. Klepnąłem go w tyłek, a ten pisnął.
Zrobiłem to ponownie i zacząłem śmiać się jak debil. Zamyśliłem się i po chwili
wsadziłem gwałtownym ruchem Baekhyunowi świeczkę w tyłek. Wsunąłem ją tylko do
połowy by nie zrobić mu jakiejś specjalnej krzywdy. Wosk spływał po jego
genitaliach na pościel. Krzyk był przerażający. Jakby ktoś wypruwał z niego
flaki na żywca. Normalny człowiek zatkałby sobie uszy i uciekł z takiego
miejsca, ale nie ja. Podobał mi się widok zwijającego się z bólu ‘niewinnego’
chłopca. Nie zamierzałem przestać. Chwyciłem ostrożnie boki świeczki i zacząłem
nią poruszać. Coraz szybciej i szybciej. Starszy nie oponował, krzyczał na cały
głos, krzyczał, aż krzyk przeszedł
donośne jęczenie. Jęczał rozkosznie, ślinił się na poduszkę i poruszał
samowolnie biodrami. Minimalnie, ledwo widocznie.
Postanowiłem się nie pieprzyć dłużej. Dmuchnąłem na knot, aż
płomień zgasł, wyciągnąłem świeczkę, ściągnąłem swoje bokserki i już chciałem
wejść w niego własnym urządzeniem, gdy usłyszałem cichą prośbę.
- Ch-Chan..yeol.. proszę.. c-chcę chociaż Cię widzi-ieć.. –
Spojrzałem na niego i pokiwałem głową. Ściągnąłem mu opaskę i przewróciłem
brutalnie na plecy, co sprawiło, że starszy krzyknął. No tak. Poparzenia.
Podniosłem się przed nim na kolanach, chwyciłem go za obrożę i
przyciągnąłem do swojego krocza nakazując by przygotował bestię do pracy.
Kochanek niepewnie i z przerażeniem wziął mojego członka w ręce, na tyle, na
ile pozwalały mu kajdanki. Zaczął ruszać łapkami w górę i w dół, czułem jego
język na całej powierzchni mojego kutasa. Wziął go do buzi i zaczął pieścić,
lizać, ssać. Złapałem go za włosy i przycisnąłem bliżej swego krocza,
powodując, że przyrodzenie obijało się o gardło niższego. Zaczął dziwne odgłosy
z siebie wydawać, chyba próbując się nie zakrztusić. No sorry, moja wina, że matka natura dała mi wielkiego ptaka? No chyba
nie.. Poruszał głową chcąc sprawić mi jakąś przyjemność. Owszem, jego gesty
sprawiły, że na skórze pokazała się gęsia skórka, a z gardła wydobył się
przyjemny pomruk. Czułem znajome mrowienie w okolicach podbrzusza i prąciu.
Oderwałem kochanka od siebie, przewróciłem go na plecy, nogi założyłem sobie na
barki i gwałtownym, szybkim ruchem wbiłem się w niego. Zagłuszyłem jego krzyk
swoimi ustami na jego wargach. Wsunąłem język do środka jamy ustnej i zacząłem
zasysać jego mięsień. Nie guzdrałem się z partiami dolnymi. Nie czekałem na
żadnej sygnał. Od razu zacząłem go równo, porządnie i pożądliwie pieprzyć.
Długo nie zajęło mi znalezienie punktu G. Oderwałem się od ust Bekona i
nasłuchiwałem pieszczotliwych jęków wydobywających się z jego gardła. Założył
ręce na moją szyję, wbijając swoje wypielęgnowane pazury w moje barki. Poczułem
coś ciepłego na plecach. Coś co ściekało mi na ramiona i pościel. Zerknąłem
kątem oka i dojrzałem krew. Czerwoną o metalicznym zapachu. Zagryzłem wargę
chłopaka i ssałem ją, przyśpieszając jednocześnie ruchy bioder. Wolną ręką
pieściłem genitalia ukesia by sprawić mu jeszcze większą przyjemność. Przyśpieszyłem
tyle ile jeszcze mogłem. Idealnie trafiałem w czuły punkt, wysuwałem się i
wsuwałem do końca, powodując nową falę jęków, krzyków i dziwnych słów. Łóżko
skrzypiało od nadmiaru ruchów, ale nam to nie przeszkadzało. Szeptałem czułe
słówka Baekkiemu na uszko by się zrelaksował. Na członku czułem zaciskanie się
ścianek odbytu. Jeszcze chwila i będzie finał. Jeszcze chwila.. jedna..
ostatnia..
- CHANNIE!!! – Dowaliłem jeszcze parę ekstremalnych ruchów i
poczułem jak ciepła sperma wylewa się do wnętrza kruchego ciałka. Dwie potężne
eksplozje w środku i jedna ogromna na zewnątrz. Baekhyun doszedł prosto w moją
rękę, zalepiając ją całą białą substancją. Nie miałem mu tego za złe. Podsunąłem
mu rękę pod buzię, a on grzecznie zaczął oblizywać moje palce. Cmoknąłem go
jeszcze raz w usta, tym razem delikatniej i wysunąłem się z niego powoli.
Rozpiąłem ręce kochanka, a ten nie mając nawet siły rozmasować sobie obolałych
i startych nadgarstków, wyciągnął ręce w moim kierunku.
- Przytul mnie..
Roześmiałem się, przywołując na twarz maskę Happy Virusa.
Przyciągnąłem Słoneczko do siebie i przytuliłem, gładząc je po karku. Wzdrygnął
się na ten dotyk, ale zamiast mnie odepchnąć – przytulił się mocniej.
- Idiota. Głupek. Debil. Gwałciciel. Brutal.
- Uhm. Gorzej Ci?
- Kretyn. Parówka. Niedopieszczony cwel.
- Oj zamknij się.
- Skurwysyn. Kat.
- Do kata mi jeszcze daleko.
Zepchnąłem go z siebie, wstałem i odszukałem bokserki. Założyłem
te, które nosił chłopak, a ja założyłem mu swoje. Spojrzałem na zegarek i
otworzyłem szeroko japę.
- O kurwa.
- Szukasz kurwy to kierunek burdel.
- Morda. Zaraz przyjadą lamusy.
Ubrałem się szybko i zapiałem wszystko by nie było podejrzeń.
Pochowałem urządzenia do szafek i szuflad, ubrałem Bekona w bluzkę i owinąłem
go kocem, który wyjąłem z komody. Wziąłem go na ręce i szybko opuściliśmy
miejsce akcji, nie zapominając go zamknąć. Zdążyłem ledwo wejść i zostawić
chłopaka w pokoju, gdy nagle drzwi wejściowe się otworzyły i słychać było
nawoływania. Ogarnąłem się przy lustrze i wyszedłem na spotkanie z zespołem.
Zauważyłem Kyungsoo, który od razu poleciał do kuchni, zapewne
sprawdzając czy pomieszczenie jest w całości. Suho i Kai patrzyli czy nic nie
wybuchło, a Sehun olał wszystko i poszedł do pokoju spać. Usiadłem wygodnie na
kanapie i rozejrzałem się dokoła. Moją uwagę zwróciło parę czerwonych plam przy
wejściu. Pacnąłem się w czoło przypominając sobie, że przecież starszy krwawił,
a ja miałem rozwalone plecy. Z zamyśleń i innych pierdół wyrwał mnie głos
menagera.
- Coście robili?
- Nic specjalnego. Byliśmy na spacerze, ale wróciliśmy szybko, bo
Hyung źle się czuł. Teraz śpi.
- Zmęczony. Przemęczył się pewnie.
- Ojj.. żeby Pan wiedział jeszcze jak. – Obdarowałem go swoim
wesołym uśmiechem i udałem się do pokoju, który dzieliłem ze starszym. Ledwo
wszedłem i zamknąłem drzwi, a ten już do mnie kulejąc podszedł, łącząc nasze
usta w chaotycznym pocałunku.
KONIEC
Nie miałam na celu skrzywdzenia nikogo, ale taki pomysł zakwitł mi
w głowie już jakiś tydzień temu i musiałam go wypisać. Można powiedzieć, że
nawet taka scena mi się śniła :o . Skąd? Nie wiem XD
BaekYeol – zamówiony dla Yoon Shi :3
Don’t hate me za to ^^*
Hhahhahahahha . Jednak przetrwałam . Dziękuje <3 Był boski , śmieszny i akjsdhfbsdhfsadsdkjahfb . Dziękuje , dziękuje ,dziękuje <3
OdpowiedzUsuńs;lokjdljkifclkjhgkjhrkjderhcjkfgvbjkhcrjhkjtudrfhciuhfukhgk *nie umie stworzyć żadnego sensownego komentarza* WTF WAS THAT?!
OdpowiedzUsuńCoś Ty zrobiła biednemu Baekkiemu? XD
No dobra, seks zajebisty, mimo, że w cholerę nie trawię takiego typu (nie kurwa w ogóle nie trawię sado-maso, eh :C), ale nie zjedz mnie za to, bo mi się podobało.
Mimo wszystko, że sam pomysł mi się chujowo nie podobał, to wykonanie oczywiście. Przepraszam, że wolę emanowanie słodyczą, słodkością, próchnicą itp, itd. D:
MASZ TERAZ DLA MNIE NAPISAĆ COŚ SŁODKIEGO, BO ZOBACZYSZ, ZNAJDĘ CIĘ. >>''
Najlepiej TaoRis albo Kray *-*'''
Tak wiem,że mnie kochasz, ja Ciebie też! <333
TaoRis jest w planach i jakoś w maju się pojawi .3.
UsuńEwewewew, cieszę sie, że mnie kochasz, bo też Cię kocham <3
Ciak, czekam ♥
UsuńA tego. Dasz mi swoje gg? .3.''
Czytając, cały czas wyglądałam mniej więcej tak: :O
OdpowiedzUsuńXD
Ale spoko. Tylko po chuj ta świeczka? O___O
Po prostu wow.
OdpowiedzUsuńMyślałam,że to będzie jakieś,że Chan będzie sadystą, a tu takie hmmmm.
Fajne!