środa, 1 maja 2013


IDIOTA? KRETYN? KOCHANEK. BRUTAL? KAT?




Rating: R
Pairing: BaekYeol [Baekhyun x Chanyeol]
Rodzaj: yaoi
Ostrzeżenia: przemoc, wulgaryzmy
Ilość: 15 374 słów
POV: Chanyeol

Wróciliśmy do dormu zmęczeni, głodni i szczęśliwi, że sesja zdjęciowa się udała. Każdy myślał tylko o dobrym jedzeniu, odświeżającym prysznicu i ciepłym łóżeczku, które czekało na każdego z nas w naszych pokojach. Niestety, tą ostatnią przyjemność musieliśmy odstawić na później, ponieważ menager już nas gonił do wytwórni. Westchnęliśmy ciężko jak męczennicy i powlekliśmy swoje zacne ciała w kierunku kuchni, gdzie już czekało na nasze żołądki ciepłe kimchi roboty naszej ukochanej Ummy. Zjedliśmy ze smakiem, a ten który pierwszy skończył już leciał do łazienki pod prysznic, by ogarnąć się na wyjście.
Zwarci i gotowi, najedzeni i wypucowani, ale śpiący stawiliśmy się po niecałych trzydziestu minutach przy samochodzie. Już chciałem wsiąść, gdy ktoś chwycił mnie za ramię i pociągnął do tyłu. Obejrzałem się na osobnika i ujrzałem menagera, który kręcił głową.
- Tobie i Baekhyunowi dziękujemy.
- Ale jak to? – Spojrzałem uważnie na niego i zastanawiałem się o co może chodzić.
- Baekhyun się źle poczuł. Lepiej by został w dormie niż męczył się w wytwórni. Ty zostaniesz razem z nim, choć podejrzewam, że to kiepski pomysł i się nim zaopiekujesz. – Spojrzał na mnie z powagą i wskazał starszego chłopaka, który kucał na schodach przy wejściu do budynku w pozycji embrionalnej.
- Dobrze, zostanę. Ale co w tym złego, że zostaniemy we dwójkę? – Spytałem głupio i oczekiwałem odpowiedzi. W prawdzie cieszyłem się, że będziemy tylko my. Nikt nie będzie mi przeszkadzał w czymś, o czym już dawna marzyłem.
- Wiesz, jakoś nikt nie chce powtórki z ostatniego razu, co musieliśmy wzywać straż pożarną, bo kurczak podpalił firankę. Do tej pory nie chcę wiedzieć jak to zrobiliście, więc proszę was po dobroci by nie było podobnych numerów. – Spojrzał na mnie z politowaniem, a ja próbowałem powstrzymać się od wybuchnięcia śmiechem. Tak, idealnie pamiętałem ten dzień. Chcieliśmy reszcie zespołu sprawić niespodziankę i samemu coś ugotować. Wybraliśmy wielkiego kurczaka, utopiliśmy go w ziołach i wsadziliśmy do piekarnika. Wszystko było by dobrze, gdybyśmy o nim nie zapomnieli, bo zajęliśmy się grą na Xboxie. Po jakimś czasie usłyszeliśmy wybuch i potężne ciepło. Pobiegliśmy na miejsce i zobaczyliśmy piekarnik i firankę w ogniu. Nie pamiętaliśmy numeru straży pożarnej, więc otworzyłem okno w salonie i zacząłem na cały regulator udawać wóz strażacki. Ktoś wziął nas za psychicznie chorych, ale widząc płomienie zadzwonił po straż, pogotowie i policje. Wróciłem szybko do kuchni, a widząc starszego przycupniętego na krześle z kijem i pianką na nim, zamiast gasić pożar, przysiadłem się do niego i powtórzyłem czynność, którą wykonywał. I tak siedzieliśmy przy ognisku i robiliśmy pianki, póki strażacy nie wbili się do dormu i nie ugasili płomieni, wynosząc nas na rękach z budynku.
O tak. To była wspaniała sytuacja, ale nie powtórzymy jej więcej. Nici zostały z naszego kurczaczka nad którym tyle pracowaliśmy. Cała robota poszła na marne. Ale z racji tego, że dorm był do remontu, wytwórnia załatwiła nam hotel na czas dopóki nie wyremontują nam mieszkania. Ludzie i fani tak się zmartwili, że jeszcze tego samego dnia dostaliśmy taką furę jedzenia, że następnego dnia nikt nie mógł zmieścić się w spodnie.
Ostatkami sił powstrzymałem się od uśmiechu i ponownie skupiłem wzrok na menagerze.
- Niech się Pan nie martwi! Wszystko będzie pod kontrolą! – Obdarowałem go swoim Happy Virusowym uśmiechem, po czym zaczekałem aż załadują swoje tyłki do wozu i odjadą. Stałem tam jak latarnia i machałem im na dowidzenia, życząc jednocześnie bezpiecznej podróży. Już się odwracałem by ruszyć w kierunku budynku, gdy dobiegł mnie jeszcze krzyk Kyungsoo byśmy trzymali się z dala od jego pięknej kuchni. Pokiwałem do siebie głową i ruszyłem do chłopaka. Kucnąłem przed nim i położyłem swoje ręce na jego kolanach.
- Baekkie, co Cię boli? – Spytałem zmartwiony i czekałem cierpliwie na odpowiedź, choć do takich osób nie należałem.
Podniósł powoli głowę i rozejrzał się uważnie na boki. Po chwili jego wzrok spoczął na mojej osobie, a na jego buzi zakwitł przebiegły uśmieszek.
- Nic mnie nie boli! Nie chciało mi się po prostu jechać. – Roześmiał się wesoło i poczochrał mnie po głowie. Zmarszczyłem brwi, unosząc kącik ust ku górze. Akurat wszystko szło na moją korzyść. Wstałem i pociągnąłem starszego do pionu, a gdy wstał i się odwrócił, wyjąłem z kieszeni chusteczkę nasiąkniętą eterem dietylowym i podetknąłem mu ją szybko pod nos. Przyparłem go do swojego torsu i przytrzymałem by przestał się wyrywać. Po niecałych pięciu minutach poczułem, że jego ciało staje się bezwładne i przestaje walczyć. Zagryzłem dolną wargę by nie wybuchnąć szczerym śmiechem. Rozejrzałem się dokoła czy nikt nie widział co tu miało miejsce. Chwyciłem chłopaka na ręce i zniosłem go do piwnic. Skierowałem się pod numer 19, czyli dokładnie ten pod którym mieszkaliśmy. Była tam nasza piwnica, ale nie używaliśmy jej, bo nie było potrzeby. Stała i się marnowała. Ale to było do jakiegoś czasu. Przerobiłem ją na pomieszczenie do torturowania ludzi. Zamiast drewnianych płotkowych drzwi – wstawiłem porządne, metalowe po to, by żaden wścibski człek nie zaglądał co tu ma miejsce.
Wniosłem chłopaka do środka, zamykając za sobą w miarę cicho drzwi. Położyłem go na pojedynczym łóżku z czerwoną satyną i ściągnąłem mu całkowicie ciuchy, zostawiając jedynie czerwone bokserki w bekony. Roześmiałem się cicho na ten widok i wstałem z łóżka by przyszykować wspaniały dzień dla niego. Wróciłem na chwilę do drzwi by zamknąć je na zasuwę i klucz, który schowałem do szafeczki nad nimi. Zdjąłem z siebie sweter, bluzkę i spodnie, zostając w czarnych bokserkach.
Wróciłem z powrotem do chłopaka. Kucnąłem przy łóżku i wysunąłem jedną z szuflad pod łóżkiem. Wyjąłem cztery liny i potrzebne przybory do przeprowadzenia ‘operacji’. Schowałem waniliowy lubrykant do etażerki koło łóżka, zasunąłem wszystkie szuflady i zacząłem przywiązywać jak najdelikatniej starszego do łóżka, tak by się nie zbudził zbyt szybko. Oddzielnie każdą nogę i rękę. Na szyi zapiąłem mu czerwoną obróżkę ze stożkami, a oczy przewiązałem czarną opaską. Zagryzłem dolną wargę i wziąłem ze stołu czerwoną świeczkę. Zapaliłem ją i czekałem na wystarczającą ilość wosku.
Rozejrzałem się po ‘pokoju’ i szybkim krokiem podszedłem do okien by zasłonić je kawałkiem materiału, który wisiał na karniszach. Niby to lufciki były, a nigdy nie wiadomo kto zechce podejrzeć co się w piwnicach wyrabia. Pokiwałem głową i wróciłem do chłopaka. Usadowiłem się na jego biodrach i delikatnie otarłem swoim kroczem o jego. Skierowałem wzrok na jego twarz i obserwowałem jak marszczy czółko. Nachyliłem się nad nim i powoli, nieśpiesznie musnąłem jego czerwone wargi. W odpowiedzi usłyszałem mruknięcie, co mogło oznaczać, że chłopak zaczyna się budzić. Tak. Wybudzał się. Skąd wiem? Dosłownie, parę sekund później czułem jak starszy szamocze się pode mną i próbuje się wydostać.. ale na marne. Bo kto rozwiąże supły Happy Virusa? Nikt. Czasem sam nawet ich nie potrafiłem rozplątać.
Roześmiałem się cicho na widok małego, kruchego ciała pod moją postura, które usilnie próbowało albo się wydostać, albo zsunąć opaskę z oczu. Pokręciłem głową rozbawiony, jednocześnie nachylając się nad chłopakiem i szepcząc mu cicho do ucha:
- Nie masz szans Baekkie.. – mrucząc mu do ucha te słowa, przygryzłem lekko płatek jego ucha. Nie obyło się bez mruknięcia. A może to było warknięcie? Nieważne.
- Ch-Chanyeol?! C-Co Ty wyprawiasz do cholery jasnej?! Wypuść mnie natychmiast! I dlaczego tu jest tak z-zimno?! Ch-Chanyeol! Słyszysz co do Ciebie mówię?! Agrh..! To nie jest śmieszn..! – Nie pozwoliłem mu dokończyć. Przerwałem jego bezsensowną litanię brutalnym pocałunkiem. Wdarłem się do jego jamy ustnej swoim sprawnym językiem, by po chwili móc dokładnie ją spenetrować. Czułem, że próbuje zamknąć buzię, ale bezskutecznie. Trzymałem jego podbródek w stalowym uścisku. Odsunąłem się na chwilę od niego i spojrzałem uważnie, zamyślając się.
- D-Dlaczego to robisz? T-To jakiś żart, prawda? – Usłyszałem cichy głosik pod sobą. Skierowałem wzrok na szybko unoszącą się klatkę piersiową, szyję, aż w końcu trafiłem na usta, które poruszały się ledwo widocznie.
- To nie jest żaden żart. Wiesz dobrze, że mnie do Ciebie ciągnie i ze wzajemnością. Wiem od dłuższego czasu mój malutki, kochany Baekkie. Nie sposób nie zauważyć jak na mnie patrzysz w dormie, na wywiadach, koncertach czy w szczególności na sesjach zdjęciowych. Np. dzisiaj. Co to było? Przypadkowe dotykanie moich ud, pośladków? Te rumieńce na twojej twarzyczce jak tylko przyłapałem Cię na gapieniu się na mnie i mój seksowny tyłek. Powiedz Kochanie.. o czym myślałeś obserwując mnie? Hmm..? Jak fotograf kazał Ci usiąść na moich nogach, buzią do mnie, jak się otarłeś niby przypadkowo o moje krocze.. Co to za rumieńce i jęki wydobywały się z Twoich ślicznych, bekonowych usteczek? – ‘Siedziałem’ na jego biodrach i patrzyłem na każdy minimalny ruch ze strony wybranka. Niecierpliwie zagryzał wargi jakby próbował się powstrzymać przed zrobieniem czegoś. Próbował złączyć nogi, które za sprawką lin rozszerzały się. Pokręciłem rozbawiony głową, widząc, że nie doczekam się odpowiedzi.
Oparłem ręce po obu stronach jego głowy, schylając się i muskając lekko jego wargi swoimi. Schodziłem pocałunkami na linie szczęki i szyję, gdzie zostawiłem ślady upominkowe w postaci malinek.. i to dość sporych. Tak. Specjalnie mu to robiłem. Żeby wszyscy wiedzieli, że ten słodki Bekonik jest już przez kogoś zajęty. Rękoma sunąłem wzdłuż tego kruchego ciałka, zahaczając momentami o sutki, które z każdą chwilą robiły się twardsze. Widziałem kątem oka jak ofiara zagryza wargę byle by tylko nie wydać z siebie odgłosu zadowolenia. Jeszcze chwila i się złamie biedaczyna. Doskonale wiedziałem, gdzie ma swoje czułe punkty i dobrze umiałem tą wiedzę wykorzystać w praktyce. Zsunąłem się niżej, językiem znacząc drogę z jego szyi i obojczyków do klatki piersiowej i sutków. Chwyciłem obydwa między palec wskazujący a kciuk i zaczął lekko je kręcić oraz ciągnąć do góry.
Jęk.
Jeden do zera. Nawilżyłem dobrze język i zacząłem lekko trącać mokrym mięśniem sutki chłopaka. Podgryzałem je czasami słysząc ciche jęki z ust ofiary. Cieszyłem się w głębi duszy jak głupi. Od dawna marzyłem o takich rzeczach, a teraz w końcu mogę je spełnić w rzeczywistości. W tej chwili czułem się najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Zostawiłem w spokoju klatkę piersiową chłopaka i przeszedłem do następnej części. Na brzuchu i podbrzuszu dałem upust kolejnym emocjom, naznaczając te miejsca malinkami. Zahaczyłem palcami o materiał bokserek. Zamyśliłem się i rozwiązałem nogi chłopaka, a ten widząc, że może mieć jakaś szansę – próbował mnie kopnąć. W porę złapałem go za kostki i złożyłem delikatne pocałunki na jego łydkach, piszczelach i udach. Jednym sprawnym ruchem ściągnąłem z chłopaka bokserki w bekony, odrzucając je gdzieś na podłogę. Wyjąłem z szuflady kajdanki i po kolei skułem ręce chłopaka, odwiązując je wcześniej z ucisku lin. Przewróciłem chłopca na brzuch, podciągnąłem go by wypiął się w moim kierunku. Wyjąłem waniliowy lubrykant i nałożyłem odrobinę żelu na 2 palce. Rozsunąłem trochę nogi chłopaka, by się rozkraczył i bez zbędnych uprzedzeń wsunąłem dwa palce analce w odbyt chłopaka. Usłyszałem krzyk, ale nie przejąłem się. Zacząłem mu robić nożyce, poruszać palcami wewnątrz by w miarę możliwości przygotować go na gorsze. Nachyliłem się nad jego ciałem, nie przestając stymulować ruchu ręki. Ucałowałem delikatnie jego kark, drażniąc zębami i wsysając się w jego skórę co pewien czas. Druga ręka powędrowała do członka chłopaka. Chwyciłem jego przyrodzenie w rękę i ścisnąłem, wydobywając z malinowych usteczek chłopca jęk zmieszany z krzykiem zadowolenia. Poruszył biodrami na swoją niekorzyść, powodując, że moje palce wbiły się jeszcze głębiej i otarły się o prostatę. Zaśmiałem mu się cicho do ucha i cofnąłem, zabierając gwałtownie rękę z jego tyłka. Sięgnąłem po świeczkę, patrząc, że zaczęła się topić, wytwarzając sporą dawkę wosku. Wziąłem świecę i przechyliłem ją nad plecami ofiary. Gorący wosk zaczął skapywać na plecy, pozostawiając czerwone, bolesne ślady. Krzyk z gardła wydobył się niemal natychmiast. Wiercił się, krzyczał z bólu, a ja? Miałem na to wyjebane. Patrzyłem na to zafascynowany, co chwila rozlewając po ciele wosk. Skierowałem ruch na pośladki, gdzie spadło parę kropel. Klepnąłem go w tyłek, a ten pisnął. Zrobiłem to ponownie i zacząłem śmiać się jak debil. Zamyśliłem się i po chwili wsadziłem gwałtownym ruchem Baekhyunowi świeczkę w tyłek. Wsunąłem ją tylko do połowy by nie zrobić mu jakiejś specjalnej krzywdy. Wosk spływał po jego genitaliach na pościel. Krzyk był przerażający. Jakby ktoś wypruwał z niego flaki na żywca. Normalny człowiek zatkałby sobie uszy i uciekł z takiego miejsca, ale nie ja. Podobał mi się widok zwijającego się z bólu ‘niewinnego’ chłopca. Nie zamierzałem przestać. Chwyciłem ostrożnie boki świeczki i zacząłem nią poruszać. Coraz szybciej i szybciej. Starszy nie oponował, krzyczał na cały głos, krzyczał, aż krzyk przeszedł  donośne jęczenie. Jęczał rozkosznie, ślinił się na poduszkę i poruszał samowolnie biodrami. Minimalnie, ledwo widocznie.
Postanowiłem się nie pieprzyć dłużej. Dmuchnąłem na knot, aż płomień zgasł, wyciągnąłem świeczkę, ściągnąłem swoje bokserki i już chciałem wejść w niego własnym urządzeniem, gdy usłyszałem cichą prośbę.
- Ch-Chan..yeol.. proszę.. c-chcę chociaż Cię widzi-ieć.. – Spojrzałem na niego i pokiwałem głową. Ściągnąłem mu opaskę i przewróciłem brutalnie na plecy, co sprawiło, że starszy krzyknął. No tak. Poparzenia.
Podniosłem się przed nim na kolanach, chwyciłem go za obrożę i przyciągnąłem do swojego krocza nakazując by przygotował bestię do pracy. Kochanek niepewnie i z przerażeniem wziął mojego członka w ręce, na tyle, na ile pozwalały mu kajdanki. Zaczął ruszać łapkami w górę i w dół, czułem jego język na całej powierzchni mojego kutasa. Wziął go do buzi i zaczął pieścić, lizać, ssać. Złapałem go za włosy i przycisnąłem bliżej swego krocza, powodując, że przyrodzenie obijało się o gardło niższego. Zaczął dziwne odgłosy z siebie wydawać, chyba próbując się nie zakrztusić. No sorry, moja wina, że matka natura dała mi wielkiego ptaka? No chyba nie.. Poruszał głową chcąc sprawić mi jakąś przyjemność. Owszem, jego gesty sprawiły, że na skórze pokazała się gęsia skórka, a z gardła wydobył się przyjemny pomruk. Czułem znajome mrowienie w okolicach podbrzusza i prąciu. Oderwałem kochanka od siebie, przewróciłem go na plecy, nogi założyłem sobie na barki i gwałtownym, szybkim ruchem wbiłem się w niego. Zagłuszyłem jego krzyk swoimi ustami na jego wargach. Wsunąłem język do środka jamy ustnej i zacząłem zasysać jego mięsień. Nie guzdrałem się z partiami dolnymi. Nie czekałem na żadnej sygnał. Od razu zacząłem go równo, porządnie i pożądliwie pieprzyć. Długo nie zajęło mi znalezienie punktu G. Oderwałem się od ust Bekona i nasłuchiwałem pieszczotliwych jęków wydobywających się z jego gardła. Założył ręce na moją szyję, wbijając swoje wypielęgnowane pazury w moje barki. Poczułem coś ciepłego na plecach. Coś co ściekało mi na ramiona i pościel. Zerknąłem kątem oka i dojrzałem krew. Czerwoną o metalicznym zapachu. Zagryzłem wargę chłopaka i ssałem ją, przyśpieszając jednocześnie ruchy bioder. Wolną ręką pieściłem genitalia ukesia by sprawić mu jeszcze większą przyjemność. Przyśpieszyłem tyle ile jeszcze mogłem. Idealnie trafiałem w czuły punkt, wysuwałem się i wsuwałem do końca, powodując nową falę jęków, krzyków i dziwnych słów. Łóżko skrzypiało od nadmiaru ruchów, ale nam to nie przeszkadzało. Szeptałem czułe słówka Baekkiemu na uszko by się zrelaksował. Na członku czułem zaciskanie się ścianek odbytu. Jeszcze chwila i będzie finał. Jeszcze chwila.. jedna.. ostatnia..
- CHANNIE!!! – Dowaliłem jeszcze parę ekstremalnych ruchów i poczułem jak ciepła sperma wylewa się do wnętrza kruchego ciałka. Dwie potężne eksplozje w środku i jedna ogromna na zewnątrz. Baekhyun doszedł prosto w moją rękę, zalepiając ją całą białą substancją. Nie miałem mu tego za złe. Podsunąłem mu rękę pod buzię, a on grzecznie zaczął oblizywać moje palce. Cmoknąłem go jeszcze raz w usta, tym razem delikatniej i wysunąłem się z niego powoli. Rozpiąłem ręce kochanka, a ten nie mając nawet siły rozmasować sobie obolałych i startych nadgarstków, wyciągnął ręce w moim kierunku.
- Przytul mnie..
Roześmiałem się, przywołując na twarz maskę Happy Virusa. Przyciągnąłem Słoneczko do siebie i przytuliłem, gładząc je po karku. Wzdrygnął się na ten dotyk, ale zamiast mnie odepchnąć – przytulił się mocniej.
- Idiota. Głupek. Debil. Gwałciciel. Brutal.
- Uhm. Gorzej Ci?
- Kretyn. Parówka. Niedopieszczony cwel.
- Oj zamknij się.
- Skurwysyn. Kat.
- Do kata mi jeszcze daleko.
Zepchnąłem go z siebie, wstałem i odszukałem bokserki. Założyłem te, które nosił chłopak, a ja założyłem mu swoje. Spojrzałem na zegarek i otworzyłem szeroko japę.
- O kurwa.
- Szukasz kurwy to kierunek burdel.
- Morda. Zaraz przyjadą lamusy.
Ubrałem się szybko i zapiałem wszystko by nie było podejrzeń. Pochowałem urządzenia do szafek i szuflad, ubrałem Bekona w bluzkę i owinąłem go kocem, który wyjąłem z komody. Wziąłem go na ręce i szybko opuściliśmy miejsce akcji, nie zapominając go zamknąć. Zdążyłem ledwo wejść i zostawić chłopaka w pokoju, gdy nagle drzwi wejściowe się otworzyły i słychać było nawoływania. Ogarnąłem się przy lustrze i wyszedłem na spotkanie z zespołem.
Zauważyłem Kyungsoo, który od razu poleciał do kuchni, zapewne sprawdzając czy pomieszczenie jest w całości. Suho i Kai patrzyli czy nic nie wybuchło, a Sehun olał wszystko i poszedł do pokoju spać. Usiadłem wygodnie na kanapie i rozejrzałem się dokoła. Moją uwagę zwróciło parę czerwonych plam przy wejściu. Pacnąłem się w czoło przypominając sobie, że przecież starszy krwawił, a ja miałem rozwalone plecy. Z zamyśleń i innych pierdół wyrwał mnie głos menagera.
- Coście robili?
- Nic specjalnego. Byliśmy na spacerze, ale wróciliśmy szybko, bo Hyung źle się czuł. Teraz śpi.
- Zmęczony. Przemęczył się pewnie.
- Ojj.. żeby Pan wiedział jeszcze jak. – Obdarowałem go swoim wesołym uśmiechem i udałem się do pokoju, który dzieliłem ze starszym. Ledwo wszedłem i zamknąłem drzwi, a ten już do mnie kulejąc podszedł, łącząc nasze usta w chaotycznym pocałunku.

KONIEC

Nie miałam na celu skrzywdzenia nikogo, ale taki pomysł zakwitł mi w głowie już jakiś tydzień temu i musiałam go wypisać. Można powiedzieć, że nawet taka scena mi się śniła :o . Skąd? Nie wiem XD
BaekYeol – zamówiony dla Yoon Shi :3
Don’t hate me za to ^^*

6 komentarzy:

  1. Hhahhahahahha . Jednak przetrwałam . Dziękuje <3 Był boski , śmieszny i akjsdhfbsdhfsadsdkjahfb . Dziękuje , dziękuje ,dziękuje <3

    OdpowiedzUsuń
  2. s;lokjdljkifclkjhgkjhrkjderhcjkfgvbjkhcrjhkjtudrfhciuhfukhgk *nie umie stworzyć żadnego sensownego komentarza* WTF WAS THAT?!
    Coś Ty zrobiła biednemu Baekkiemu? XD
    No dobra, seks zajebisty, mimo, że w cholerę nie trawię takiego typu (nie kurwa w ogóle nie trawię sado-maso, eh :C), ale nie zjedz mnie za to, bo mi się podobało.
    Mimo wszystko, że sam pomysł mi się chujowo nie podobał, to wykonanie oczywiście. Przepraszam, że wolę emanowanie słodyczą, słodkością, próchnicą itp, itd. D:
    MASZ TERAZ DLA MNIE NAPISAĆ COŚ SŁODKIEGO, BO ZOBACZYSZ, ZNAJDĘ CIĘ. >>''
    Najlepiej TaoRis albo Kray *-*'''
    Tak wiem,że mnie kochasz, ja Ciebie też! <333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. TaoRis jest w planach i jakoś w maju się pojawi .3.
      Ewewewew, cieszę sie, że mnie kochasz, bo też Cię kocham <3

      Usuń
    2. Ciak, czekam ♥
      A tego. Dasz mi swoje gg? .3.''

      Usuń
  3. Czytając, cały czas wyglądałam mniej więcej tak: :O
    XD
    Ale spoko. Tylko po chuj ta świeczka? O___O

    OdpowiedzUsuń
  4. Po prostu wow.
    Myślałam,że to będzie jakieś,że Chan będzie sadystą, a tu takie hmmmm.
    Fajne!

    OdpowiedzUsuń

POWRÓT

Cześć i czołem! Mam dla was ważne informacje, o ile jeszcze ktoś tu zagląda! Wiem, że baaardzo dawno nic tu nie dodawałam, wszystko s...